Quantcast
Channel: Porady – Pasart Blog
Viewing all 69 articles
Browse latest View live

Scrapbookingowe albumy – jak zrobić? Galeria i kurs scrapbooking.

$
0
0
image_pdf

W związku z Waszymi pytaniami i mailami odnośnie albumów scrapbookingowych – czas na kolejną porcję papierowych inspiracji.

Ponieważ najczęściej pytałyście o bazy – dziś jeszcze jeden pomysł na podstawę, na jakiej można wykonać minialbum. Ten ze zdjęcia poniżej, wykonany w stylu vintage został wykonany z papierów UHK Gallery na bazie…

…papierowych torebek :)

Tak tak, to nie pomyłka :) Niewielkie torebeczki z szarego papieru, takie w jakie zazwyczaj pakuje się drugie śniadanie lub niewielkie zakupy w niektórych sklepach, tutaj stały się podstawą albumu, poświęconego wyprawom na pchle targi.

Wybierzcie torebki w kształcie prostokąta, złóżcie je po kilka na pół i przeszyjcie na maszynie. Każda z połówek – utworzy jedną kartę. Teraz wystarczy już tylko ozdobić strony kolorowym papierem. Ja użyłam papierów w beżu i brązach, wspaniale pasujących do brązowego papieru bazy. Do tego odrobina koronki w kolorze ecru i ozdobnej, papierowej taśmy, maszynowe przeszycia na krawędziach – i gotowe.

Tą samą metoda wykonałam także i poniższy albumik.

Tym razem, “torebkowe” strony nie zostały zakryte ozdobnym papierem. W zamian pochlapałam je nieco białym gesso i postemplowałam tuszem w kolorze czerwonym i pomarańczowym. I w tym wypadku całości dopełniły maszynowe przeszycia, a dodatkowo – poszczególne strony ozdobiłam kolorowymi ćwiekami. Opisy zdjęć wykonałam białym cienkopisem, który świetnie prezentuje sie na szarym papierze.

Jak widać, nie trzeba wyrafinowanych baz, by wykonać album, który będzie niezapomnianą pamiatką :)

To ja, Michelle. Jestem Poznanianką, ale marzę o życiu na wsi. Mam psa, kota, dwie świnki morskie i królika. Pracuję w dużej firmie związanej z e-commerce, ale to co mnie pasjonuje naprawdę to ogrodnictwo, książki i wszelkiego rodzaju robótkowanie: tworzenie biżuterii, decoupage, scrapbooking, haft i szycie, szydełko (a szczególnie amigurumi) i filcowanie. Uwielbiam robić remonty i odnawiać meble. Wolny czas (którego zawsze mi brakuje) najchętniej spędzam pracując w ogrodzie lub włócząc się z psem po polach i lasach. Po godzinach – buszuję w blogosferze i udzielam na forum.
Blog autorski: http://michelle.schowek.net/

JAK DOBRAĆ NASZYJNIK DO DEKOLTU?

DO ZROBIENIA OD ZARAZ

Article 0

Jak zamienić pasję w biznes – rozmowa z coachem Joanną Janowicz

$
0
0
20.02-2

W rozmowie z coachem biznesowym i doradcą wizerunkowym Joanną Janowicz próbujemy odpowiedzieć na pytanie, czy warto rozwijać swoją pasję w kierunku biznesowym i jak kreować swoją markę.

Marta Krauze: Praca, rodzina, obiad, uczelnia – codziennie podobne schematy, przyzwyczajenia i rytuały. Masz pomysł, jak się zatrzymać i spojrzeć głęboko w siebie, żeby się zastanowić, czy to co robię jest tym, co chcę w życiu robić? Jak przekonać samą siebie, że mogę sięgnąć wyżej i osiągnąć więcej?
Joanna Janowicz: Zróbmy eksperyment. Ja Ciebie zapytam – co jest w życiu takiego, co uwielbiasz robić, w czym widzisz sens i mogłabyś to wykonywać nawet, gdyby nikt Ci za to nie zapłacił, zachowując tę samą satysfakcję i radość?

MK: E-commerce! Branża rzadko łączona z kobietami, ale to moja zawodowa miłość i wielka pasja. Strategie, nowe projekty, kontakt z Klientami, testowanie, dziesiątki artykułów do przeczytania i przeanalizowania, prezentacja produktu, przy tym współpraca z zespołem i łączenie tego w jeden organizm – niekończące się pole do rozwoju i eksplorowania, dla mnie pełne przyjemności. Zaraz potem zdrowie odżywianie – rzeczywiście znajomi często mnie pytają, czy ktoś mi za to płaci, że stale polecam książki i namawiam do rewolucji na talerzu. Ale nie, tu nie ma lokowania produktu. Zdrowe odżywianie zmienia całe życie… właśnie, lepiej nie zaczynam (śmiech). A co Ciebie napędza na codzień?
JJ: Ja realizuję się, dzieląc się wiedzą, która ma wpływ na czyjeś losy albo zmienia świat. Mocno powiedziane? (śmiech). Kilka lat temu miałam ogromną przyjemność pracować z dziennikarzami z całego świata, gdy Polska organizowała EURO 2012. Wracałam do domu po zamknięciu Strefy Kibica i naszego Biura Prasowego średnio po północy przez 3 tygodnie. I nie czułam zmęczenia. Wiesz dlaczego? Bo nasz kraj i nasze miasto nie zajmują jakiejś odjechanej pozycji na mapie atrakcji turystycznych choćby Europy. A ja miałam misję – wykorzystać największe sportowe wydarzenie ostatniego 25 – lecia, by świat zobaczył ten entuzjazm, mądrość i fajność Polaków. Teraz uwielbiam moją pracę, bo gdy szkolę i mówię do tysiąca osób, to wiem, że to słowa ważne w ich rozwoju. Uwielbiam sesje, gdzie pomagam tylko jednej jedynej osobie i widzę łzy ulgi, że coś bardzo trudnego przepracowaliśmy.
Trzeba się zatrzymać mentalnie. Usiąść w fotelu z kubiem kawy, położyć na mchu w lesie i spojrzeć w niebo, biec bez celu. Wszystko po to, by uwolnić myśli i zapytać się, czy to, co robię jest właśnie tym, co robić chcę.
Wiesz co jest najważniejsze? Że jeśli powiesz „Cholera, dziesięć lat sprzedaję drukarki, a przecież zawsze chciałam być artystką“. To już 30% sukcesu. Kolejne 35% to weryfikacja marzenia. OK, ale jaką artystką? Co dokładnie? Chcę śpiewać, tańczyć, projektować, malować? Gdzie? We własnej firmie, czy potrzebuję mentora, opiekuna? To etap nadania realnych kształtów temu naszemu „chceniu“. Wiesz dlaczego? Bo w trzecim etapie trzeba to… robić. Po prostu krok po kroku realizować działania, które nas doprowadzą do tego, co chcemy. Zrozumiałaś, że zawsze chciałaś grać na scenie? Super. Zobacz jak możesz się tam dostać, co musisz zrobić, ile czasu Ci to zajmie. Zrób plan i przygotuj się na pracę. Pracę, która każdego dnia będzie Cię nakręcać, żebyś wstała z łóżka i żeby Ci się chciało z niekończącym się optymizmem. Zawsze możesz siegnąć wyżej. Pytanie, co dla Ciebie oznacza wyżej. Dla mnie – równowagę w życiu, jakie chcę wieść.

MK: Po wpisaniu w wyszukiwarkę “hobby a biznes”, poza artykułem Kasi Pszonickiej, nie pokazuje się właściwie żaden wartościowy artykuł. W kulturze amerykańskiej człowiek i jego pasja są na pierwszym miejscu i nie bez przyczyny powstały tam takie firmy jak nastygal.com, imperium Richarda Bransona, czy nasze codzienne narzędzie komunikacji – Facebook. W zalążku tych firm, ich właściciele zaczynali od rozwijania swoich pasji, które eksplodowały do gigantycznych rozmiarów. Dlaczego Twoim zdaniem w Polsce, pasja jest wstydliwym tematem i nie idzie w parze z biznesem? Czy warto inwestować w pasję?
JJ: W naszym kraju często mówi się w takich sytuacjach, że „jemu się udało“. Obudził się i ciach, patrzy, a pasja stała się dochodowym źródłem! Sukces to jest niezłomna wiara w to, że to, co robisz ma sens. Daje Tobie radość. To praca i żelazna konsekwencja. I ten nieustający optymizm, który pomaga, gdy napotykasz trudności, bo one zawsze będą, gdy pasję przekuwasz w biznes. To słowa Konfucjusza:

„Wybierz pracę, którą kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu.”

Ładne, prawda? Gdy robisz coś czego nie lubisz i nie chcesz robić, to jest to autentyczny wysiłek, męczarnia czasem. A gdy kochasz to, co robisz, przeklniesz, bo coś Ci nie wyszło, ale zaraz znów wraca Ci uśmiech na twarz. Jestem absolutną fanką pracy nad poczuciem pewności siebie i własnej wartości. Rozumiesz o czym mówię? Oni to mają – Branson, Trump, Monica Bellucci, Sophia Loren… W polskiej kulturze brakuje optymizmu i wiary w to, że to, co robisz jest ważne dla Ciebie i świata. To podstawa i geniusz wielu światowych marek.

MK: „To co robisz jest ważne dla Ciebie i świata” – Pięknie powiedziane, ale jak w tłumie i natłoku codziennych zdarzeń, powiedzieć sobie – chcę ulepszyć świat? Czy drobne czynności, które robimy dla siebie, mogą mieć wpływ na innych? Występujesz w telewizji, masz prelekcje przed tłumami – możesz powiedzieć, że zmieniasz świat. Jak może zmienić świat osoba lubiąca robić biżuterię?
JJ: Każdy może zmieniać świat. Nie zawsze chodzi o skalę i ilość osób, dla których coś robisz. To oczywiście buduje zasięg, ale… Świat to ludzie, więc jeśli to, co robimy z pasją będzie ważne choćby dla jednej osoby, to jesteśmy szczęściarzami!

MK: Zakładając, że chcemy podjąć wyzwanie budowania własnej firmy w oparciu o produkty, które same wytwarzamy – od czego zacząć? Co według Ciebie jest kluczowe w opracowaniu strategii marki?
JJ: 30% to pasja i niezachwiana wiara w to, że właśnie taki biznes chcemy budować. Mówi się, że ta wartość wynosi zaledwie 10%, ale w mojej opinii, to bardzo zaniżona miara i mało optymistyczne podejście. 70% stanowią działania związane z biznesem. Podkreślam, z biznesem. Pytam moich klientów – dla kogo jest ten lokal, dla kogo produkujesz te bluzki? I słyszę – uwielbiam szyć, kocham gotować, chcę dać to ludziom. A kim jest Twój klient? Co robi? Dlaczego ma do Ciebie przyjść? Co Cię wyróżnia? Pasja i 70% reszty, czyli pomysł na biznes plus zbudowanie marki plus zarządzanie i administracja. To musisz mieć na uwadze. Biznes budowany na pasji to nie jest tylko pisanie piosenek i wyjście na scenę. Musisz mieć kontrakty, bo ktoś ma Ci za to płacić, musisz mieć sponsorów, bo wtedy łatwiej wydasz płytę, płytę trzeba promować, by ktoś ją kupił, Twoje wpływy trzeba rozliczyć, kłania się księgowość. Brzmi odpowiedzialnie prawda? Pasja to radość, emocje, ekscytacja. Biznes to zarabianie pieniędzy. Musisz mieć wiedzę, że trzeba będzie umieć to połączyć i wierzyć w powodzenie tego projektu. To podstawa planu, strategii, która określa krok po kroku, to co jest do zrobienia. To jest najważniejsze.

MK: Jak sobie radzić z “dobrymi” radami rodziny i przyjaciół w stylu “zajmij się lepiej dziećmi”, ” daj sobie spokój, i tak Ci nie wyjdzie”. Gdzie szukać motywacji i jak się nie poddać, kiedy cały świat mówi “nie”?
JJ: Słuchałam ostatnio jednej z klientek, która za 4 lata zamierza wyruszyć z rodziną w podróż dookoła świata. Na rok. Szykuje się do tego od kilku lat, by móc zamknąć dom, zrządzać firmą zdalnie, zabrać dzieci i przeżyć największą przygodę życia. Znajomi pytają ich „Zwariowaliście? Po co Wam to?“ Więc ja teraz pytam Ciebie – myślisz, że jest sens, by im to tłumaczyli?
Znów odniosę się w szczególności do pewności siebie, która buduje się na przekonaniach w pięciu obszarach: jesteś pewna tego co robisz, co mówisz, co myślisz, co czujesz. W takiej sytuacji jesteś zdecydowanie odporna na komentarze z zewnątrz. Jesteś przekonana, co do słuszności Twojego podejścia. Nie znaczy to, że niezłomnie tkwisz przy swoim, bo czasem warto zweryfikować swoje przekonania, ale opinia zewnętrzna nie ogranicza Cię i nie osłabia w dążeniu do celu.
Nie chodzi tu tylko o – jak powiedziałaś rady, czy sugestie z zewnątrz. A znasz ten głos w Twojej głowie, który w najmniej odpowiednim momencie zrywa się z krzesła i szepcze „Nawet nie próbuj, nie znasz się na tym“ albo „ No co Ty, za słaba jesteś“. To wewnętrzny krytyk, którego każda z nas doskonale zna. Ma ciężki los, nikt go nie chce, każdy przegania, złościmy się na niego, bo nas powstrzymał od działań, a wbrew pozorom, ma on pewną pracę do wykonania. Ma nas chronić. Trzeba z nim umiejętnie żyć. Mówię o tym w moim nowym audiobooku, który ukaże się w lutym – o pewności siebie.

MK: Jak ważne jest budowanie swojego wizerunku w internecie? Czy komentarze, które po sobie zostawiamy albo zdjęcia na naszych prywatnych profilach mają znaczenie dla naszych klientów?
JJ: Co robisz gdy poznajesz osobę, z którą potencjalnie chciałabyś współpracować? Szukasz jej w Internecie? Chcesz pogłębić informacje o niej? No właśnie. Kiedy to robisz? Właściwie możesz, w każdej chwili, w dłoni najprawdopodobniej masz smartfona. Co myślisz, gdy znajdujesz informacje, że w ostatnim czasie ta postać wystąpiła na 3 konferencjach a ze zdjęcia patrzy na Ciebie z uśmiechem trzymając nagrodę, którą dostała kilka dni temu? Budzi wiarygodność?
A co myślisz, gdy widzisz zdjęcia, jak ta sama osoba siedzi za stołem przysłonięta czterema butelkami piwa z błędnym spojrzeniem i włosami w majonezie z sałatki, z podpisem „tak się bawi, tak się bawi…“
W Internecie zostawiamy trwały ślad. Jeden z posłów odpowiedzialny za kulturę, po przegranym meczu napisał w emocjach na Twitterze coś co mogłoby wyglądać tak %$#@ ^%%$“. Rozpętała się krytyka. Inteligencja to umiejętność dostosowania się do sytuacji.
Możesz wyluzować, ale nie wszystko musisz obwieszczać światu.
Warto, nie tylko w Internecie, dbać o to, być marką, która budzi zainteresowanie, szacunek i bije z niej pasja. To radość robić biznes z takimi ludźmi.

MK: Robimy już to, co kochamy i wcześniej mogłyśmy to robić za darmo, ale teraz chcemy z tego żyć. Mamy zatem założoną firmę, kiełkujący ale dobry wizerunek w internecie, uporządkowaną ścieżkę sprzedaży – tylko, po pół roku nie zarabiamy na podstawowe koszty, nie wspominając o wynagrodzeniu dla siebie. Co w takiej sytuacji jest motywatorem do dalszego działania i jak długo dawać sobie szansę?
JJ: Przychodzi moment, w którym musisz zweryfikować, czy to, co robisz, to już biznes, czy nadal jednak pasja. Dlaczego klient nie kupuje? Może on nie potrzebuje takiego produktu? Jak możesz dokonać modyfikacji, by móc oferować, to, czego szuka? Czy wiesz, czego szuka? Czy znasz swojego klienta? Czy sprzedajesz i promujesz właśnie tam, gdzie jest twój klient? Pół roku to krótki czas, ale po roku potrzebna jest analiza. Biznes wymaga czasu, świadomego myślenia i konsekwencji w działaniu. Facebook też nie powstał w ciągu dwóch tygodni.

MK: Przez 33 lata życia, każdego ranka Steve Jobs zadawał sobie pytanie: „Czy gdyby dzisiaj był ostatni dzień mojego życia, robiłbym to co zamierzam dzisiaj zrobić?” Jakie jest Twoje ulubione motto, które warto sobie powtarzać co rano?
JJ: Mam ich kilka, ale wybiorę takie, które odpowie na poprzednie pytanie: Russell Simmons jeden z amerykańskich przedsiębiorców świata muzyki i mody mówi, że to, co powstrzymuje ludzi w realizacji celów to nie jakość ich pomysłów, tylko brak wiary w siebie.
Absolutnie trzymam kciuki !

MK: Dziękuję za wywiad i niesamowitą dawkę dobrej energii!

JOANNA JANOWICZ strateg marki, brand & business coach, doradca wizerunkowy. Wyróżniona nominacją do tytułu „Człowiek Roku BRIEF 2012” w kategorii „Ludzie PR” za profesjonalną komunikację związaną z Oficjalną Strefą Kibica na EURO 2012TM w Poznaniu. Jej projekty PR realizowane dla EURO Poznań 2012 otrzymały statuetkę Złotych Spinaczy i 3 wyróżnienia Związku Firm Public Relations. Za zmianę wizerunku Stadionu Narodowego w Warszawie, uhonorowana nagrodą specjalną PRoton TERAZ POLSKA. Współpracowała z największymi mediami w Polsce i za granicą: TVN, Polsat, Radio ZET, RMF, Polskie Radio, Discovery Int. Autorka audiobooka o personal brandingu „Wizerunek w biznesie”. W przygotowaniu wersja specjalna dla kobiet o pewności siebie.
Przygotowuje personalizowane strategie dla firm i pracuje z osobami indywidualnymi nad ich marką osobistą. Organizuje Metamorfozy dla Mam z Drużyną Szpiku. Prowadzi autorskie szkolenia wizerunkowe i motywacyjne. Współpracowała i współpracuje m.in. z: BZ WBK, INEA Stadion, HOT_elarnia****&SPA_larnia daySPA, Karlik Art Volvo, Blow Up Hall5050 Stary Browar, PL Europa S.A., Międzynarodowe Targi Poznańskie. Na polski rynek wprowadza amerykański brand Taylor Says – dla kobiet odważnych i wyjątkowych. Nurkuje, biega, jeździ na desce, morsuje. Mówi: Jeśli już masz myśleć, to THINK BIG! Zarządza joannajanowicz.com i taylorsays.pl

Artykuł Jak zamienić pasję w biznes – rozmowa z coachem Joanną Janowicz pochodzi z serwisu Pasart Blog.

Sutasz – jak zacząć?

$
0
0
sutasz jak zacząć

Natalia Sosnowska z Soutageria, przygotowała dla Was poradnik dotyczący techniki sutasz, w którym podpowie Wam, jak zacząć przygodę z tą techniką. Jak jej zdaniem powinny wyglądać pierwsze sutaszowe zakupy, w co warto zainwestować, a w co niekoniecznie? Zobaczcie!

Dziś oddajemy Was w dobre ręce :) – Natalia tworzy prawdziwe sutaszowe cuda! Galerie jej prac obejrzeć możecie tutaj.

Witajcie,

w tym wpisie chciałabym podzielić się z Wami moimi doświadczeniami związanymi z tworzeniem biżuterii techniką haftu sutaszowego. Pomijając historię sutaszu, oraz pierwszych jego twórców, chciałabym bazując na własnym doświadczeniu, pomóc Wam zacząć tę wspaniałą przygodę. Dowiecie się, jakie materiały będą Wam potrzebne i na co zwrócić szczególną uwagę kompletując pierwsze zakupy.

Kiedy pierwszy raz spotkałam się z biżuterią tworzoną techniką haftu sutaszowego, stwierdziłam, że nie może to być dużo trudniejsze od szydełkowania, robienia na drutach czy innych ręcznych prac… oj, uwierzcie mi, chyba nigdy wcześniej, aż tak się nie myliłam. Pełna zapału, z wielkimi planami jakie to cuda uda mi się stworzyć, skorzystałam z pierwszego napotkanego poradnika – wyliczającego co należy kupić – zamówiłam wszystko i czekałam na paczkę. Nawet nie jesteście w stanie wyobrazić sobie jakież było moje rozczarowanie, kiedy okazało się, że koraliki nie do końca kolorystycznie pasują do sznurków, drobne, ozdobne koraliki są strasznie nierówne, a samych sznurków, chociaż we wszystkich kolorach tęczy, to mam zdecydowanie za mało…

Dziś opowiem Wam,  jak zacząć tworzyć techniką haftu sutaszowego.

Jeśli jeszcze nigdy nie miałaś do czynienia z tą techniką, w pierwszej kolejności zaplanuj co dokładnie chcesz uszyć. Możesz w tym celu przejrzeć bogate galerie sutaszowych prac i wstępnie naszkicować swój własny projekt, bądź też skorzystać z gotowego tutorialu, prezentującego konkretny wzór. Dlaczego to takie ważne? Unikniesz niepotrzebnie wyrzuconych pieniędzy na zbędne koraliki, czy niedopasowane sznurki.

Zastanów się nad tym, jaka paleta kolorystyczna będzie Ci aktualnie najbardziej odpowiadała. Wybierz maksymalnie 3 – 4 kolory i planując zakupy trzymaj się wybranego przez siebie zestawu barw. W sklepach z półfabrykatami do tworzenia biżuterii jest taka mnogość kolorów, form, odcieni koralików, sznurków, kaboszonów, że będziesz chciała mieć je wszystkie, każdy wyda Ci się potrzebny, ba wręcz niezbędny do Twojej pracy, a od tego uwierz mi, prosta droga do zapłacenia fortuny za pierwsze zakupy.

paleta kolorystyczna

 

Sznurek sutaszowy, czyli podstawowa sprawa jeśli chodzi o ten typ biżuterii. Na rynku znajdziecie wiele różnych opcji. Sznurek wiskozowy czeskiej firmy PEGA, sznurki nylonowe chińskie, sznurki acetatowe, metalizowane, skręcane. Jest tego naprawdę dużo. Najważniejsza sprawa, aby w jednej pracy korzystać z jednego rodzaju sznurka, o tej samej szerokości, bo ma to ogromne znaczenie, jeśli chodzi o estetykę wykonania. Wiele osób polecało mi, aby zacząć szyć ze sznurków chińskich, bo są sztywniejsze, bardziej mięsiste dzięki czemu łatwiej nad nimi zapanować. Powiem szczerze, że sama nie próbowałam. Zależało mi, aby wszywać w moje prace drobne koraliki, co przeważyło na korzyść sznurków czeskich wiskozowych, które są bardziej miękkie, delikatniejsze, podatne na zawijanie. Nie liczcie na to, że kupując 1 metr z koloru wystarczy Wam na początek. Osobiście właśnie tak myślałam i niestety… po pierwszych zniszczonych sznurkach, które przycięłam na nieodpowiednią długość, zahaczyłam igłą, krzywo złożyłam, splątałam przez co ciężko było go spasować z pozostałymi, musiałam najzwyczajniej czekać na kolejną dostawę. Moim zdaniem 3 metry każdego z 3-4 kolorów, które początkowo sobie założyliśmy to optymalne rozwiązanie. Nie warto kupować po 1 metrze ze wszystkich dostępnych kolorów, bo i tak później będą one zalegały na dnie pudełka.

sznurek sutaszowy

Kamień centralny – sama początkowo kupiłam kaboszony, czyli kamienie które wymagały podklejenia na filcu, aby doszyć do nich sznurki sutaszu. Z perspektywy czasu wiem, że na początek łatwiejsze do wszycia są koraliki z dziurką. Nie przesadzajcie też z wielkością kamienia. Do kolczyków kuleczki 10-12 mm, do większej zawieszki natomiast 35mm będzie w porządku na początek. Z czasem będzie można zaszaleć i z formą i z wielkością kamieni.

większe koraliki i kamień centralny

Drobne koraliki do wszywania – nad tym polecam chwilę dłużej się zastanowić. Ważne jest to, jaki efekt chcecie osiągnąć. Moim zdaniem, najlepiej w hafcie sutaszowym prezentują się drobniutkie koraliki, ważne jednak, aby były równe. Sama używam aktualnie całej gamy koralików Toho. Moim zdaniem, są to jedne z najbardziej równych, drobnych koralików dostępnych na rynku. Uwielbiam Toho Round 11/0, drobniejsze 15/0, Toho Treasure, oraz Toho cube 1,5 mm, sprawdzą się również Preciosa Rocaille 11o. Preciosa nieznacznie odbiegają od równości Toho, ale są dużo od nich tańsze. Poza tym, bez problemu w opakowaniu znajdziecie odpowiednie wielkości. Stosunek jakości do ceny jest jak dla mnie na 4+. Na początek warto spróbować, jeśli nie chce się kupować droższych Toho. Zwykłe drobne szklane koraliki, chociaż jeszcze tańsze, to niestety nie zawsze są tak równe i osobiście, zdecydowanie odradzam ich używanie w sutaszu.

SONY DSC

Warto kupić kilka większych koralików do wszywania, np. szklanych koralików w kształcie kuleczek, bicone, czy rondelle w rozmiarze ok 4 – 6 mm. Pamiętając o tym, by trzymać się wybranej palety kolorystycznej. Sama chętnie używam czeskich koralików Fire Polish (FP), Swarovski Elements w rozmiarze 4mm (perełki, bicone, beads), lub kuleczek kamieni naturalnych głównie jadeitu w rozmiarze 4mm, lub 6 mm.

Aby w ogóle zacząć szyć niezbędne będą igły. Sama nieźle się nagłowiłam, o co w ogóle chodzi z tymi wszystkimi oznaczeniami rozmiarów igieł. Moja rada: ważne, aby igły dobrać do najdrobniejszych koralików, których chcecie używać. Niejednokrotnie musiałam zmieniać w trakcie szycia igłę, kiedy to okazywało się, że jednak nie che przejść przez wszywany koralik. Polecam Wam zakupić na początek co najmniej jeden karnet (ok 4-5 szt.), bo możecie się zdziwić jak często i w najmniej odpowiednim momencie łamią się igły. :) Polecam Wam igły do nawlekania koralików John James, karnet długich igieł w rozmiarze 12, lub też igły w 3 różnych rozmiarach 10/13 tej samej firmy. Ja uwielbiam swoje długie 12 John James ze względu na odpowiednią elastyczność, długość oraz fakt, że nie haczą sznurków, co często zdarzało się przy igłach z pasmanterii.

igły nici

Jeśli mowa o igłach to niezbędne są również nici. Niejednokrotnie słyszałam o tym, aby szyć zwykłymi nićmi w dobranym do kolorystyki sznurków odcieniu. Cóż, można… ale po co? Próbowałam wielu różnych nici zarówno zwykłych z pasmanterii, monofilowych, oraz specjalistycznych nylonowych one-g do koralików. Nici Toho One-G są rewelacyjne, nie plączą się, jedyny problem to fakt, że do każdej pracy potrzebujesz inny kolor, poza tym ich cena jest mało zachęcająca, przynajmniej dla początkujących. Ok 10zł za 46 m to zdecydowanie zbyt dużo. Na początek polecam nici monofilowe. Jest to cieniutka żyłka o różnej grubości. Ja używam bardzo cienkiej nici 0,12 mm Conitex 120 (1200m na szpulce) – cena ok. 4 zł. Fakt, iż są przeźroczyste pozwala nam na wykorzystanie ich do każdej pracy. Ich wada – lubią się plątać… oj lubią, zwłaszcza jeśli jednorazowo przygotujemy sobie zbyt długą nić.

Planując pierwszą pracę niezbędne będą metalowe półfabrykaty do kolczyków czy zawieszek – tutaj już pełna dowolność. Bigle, sztyfty – raczej nie kupujcie zwykłych metalowych, bo lubią szybko zmienić kolor, warto kupić posrebrzane lub pozłacane ewentualnie ze stali chirurgicznej.

SONY DSC

A co z „lewą” stroną sutaszowej pracy?

Podklejać cienkim filcem, eko skórką, czy jednak podszyć koralikami? Polecam Wam poświęcić więcej czasu i jednak posmarować końcówki klejem, aby się nie strzępiły i ładnie wykończyć koralikami. Wasza praca zyska na lekkości, a uwierzcie mi wcale nie jest to takie trudne.

Potrzebne będą również kleje. Na rynku jest kilka polecanych do sutaszu. Ważne do czego chcecie użyć kleju. Jeśli do podklejenia kaboszonu, czy wykończenia pracy filcem, polecam kleje Bostik All Purpose lub Guterman. Osobiście bardziej lubię ten drugi, ze względu na bardzo precyzyjny dozownik i szybkość schnięcia. Poza tym, w swoich pracach wykorzystuję introligatorski Magic z precyzyjną końcówką – jednak wyłącznie do zabezpieczania końcówek sznurków przed strzępieniem.

SONY DSC

Gotową sutaszową pracę warto zaimpregnować, aby chronić ją przed ewentualnym zabrudzeniem, ewentualnie ułatwić późniejsze czyszczenie. Jeśli jednak nie wiecie, czy będziecie tworzyć dłużej, wstrzymajcie się. Moim zdaniem nie jest to niezbędne na początku. Kiedy stworzycie biżuterię, którą będziecie chciały z dumą pokazać światu i założyć do własnej stylizacji – wtedy zainwestujcie w impregnat hydrofobowy.

Dodatkową rzeczą w którą warto zainwestować już na początku jest mata do rękodzieła, koszt maksymalnie 4 zł, a oszczędza ganiania drobnych koralików po całym stole. Dzięki specjalnej, puchatej strukturze mata zatrzymuje koraliki, igły i nici na swojej powierzchni, zapobiegając ich “ucieczce” w trakcie pracy. Stanowi wygodny, miękki podkład dla dłoni i nadgarstków. Można w nią wielokrotnie wbijać igiełki – bez obaw że nam “zginą” gdzieś na podłodze. Mata jest elastyczna i miękka – można ją zwinąć w rulonik lub złożyć i wygodnie spakować np. w podróż. Kiedy ją odkryłam byłam zachwycona. Uwierzcie mi, że nie ma nic bardziej frustrującego, niż szukanie drobnych koralików w czeluściach dywanu typu Shaggy, sprawa z góry skazana na niepowodzenie.

SONY DSC

Na koniec ode mnie gotowa lista zakupów do wykonania 3 par prostych kolczyków, do wykonania według załączonego szkicu.

Wzór kolczyków sutasz blog

 

SONY DSC

Lista zakupów:

Sznurek sutasz PEGA 100% wiskoza 3mm w sumie ok. 12 metrów. (3,5m – 4 m na każdą parę) ok. 10 zł

6 perełek Swarovski Elements 10mm lub 12 mm (po 2 na każdą parę) ok. 9 zł

30 perełek Swarovski Elements 4 mm lub 5 mm (po 10 na każdą parę) ok. 10, 50zł

6 perełek Swarovski Elements 6 mm lub 8 mm (po 2 na każdą parę) od 6,90 zł/ 10 szt.

Drobne koraliki Toho 11/0. Wykończenie Opaque Lustered, Mettalic, lub Opaque, najlepiej sprawdzi się przy perełkach. Na początek max 5 różnych kolorów (ok 2,5 zł za kolor), myślę, że 3 dopasowane do kolorystyki pereł też spokojnie wystarczą.

Bigle otwarte posrebrzane 3 komplety (ok. 4 zł za komplet)

Nici monofilowe, np. Conitex 120 (1200m na szpulce) (ok. 4zł)

Igły do nawlekania koralików John James rozmiar 12 – 1 karnet (ok 8 zł)

Mata do rękodzieła 4zł

Klej Magic (ok. 3 zł ), w mojej propozycji nie będziecie potrzebować mocniejszego kleju np. Gutterman, czy Bostic.

Mam nadzieję, że mój wpis okaże się dla Was na tyle pomocny, że unikniecie moich wpadek i bez problemu przebrniecie przez pierwsze zakupy :)

Prace Natalii obejrzeć możecie na jej stronie i blogu – zapraszamy!

Artykuł Sutasz – jak zacząć? pochodzi z serwisu Pasart Blog.

Jak budować swoją markę w handmade – personal branding od podstaw

$
0
0
personal branding w handmade

W 2013r, sir Richard Branson, miliarder, właściciel Virgin Group skupiającej 400 firm, filantrop i mentor setek biznesmenów, ogolił nogi, pomalował usta, przykleił rzęsy i przebrał się za stewardessę, żeby obsłużyć klientów konkurencyjnej linii AirAsia. Zrobił, to po przegranym zakładzie dotyczącym pierwszego miejsca w Formule 1. Co ma wspólnego Richard Branson z Twoim handmadem? O tym w tekście.

Richard zaczynając swoją biznesową karierę, nie miał nic poza silnym przekonaniem, że mu się uda. Kiedy pisał do studenckiego magazynu, wkładał w to cały swój czas i energię. Kiedy zakładał sklep z winylami, spędzał w nim całe dnie, obserwując zachowania klientów, wyprzedzając ich potrzeby i pielęgnując ich samych jako klientów. Już w latach 70-tych w sklepie muzycznym Bransona można było usiąść na pufach i nieodpłatnie posłuchać muzyki z płyt ściąganych z całego świata. Brzmi jak wielki biznes, prawda? W rzeczywistości sklepem zajmowały się dwie osoby, na zdecydowanie więcej niż 1 etat, a zysków nie było widać przez długi czas. Zanim z właściciela małego sklepu, Richard Branson stał się miliarderem, przeszedł niewiarygodnie długą drogę. Poza uporem i nauką nowych umiejętności potrzebnych do nowych przedsięwzięć, Richard do perfekcji opanował sztukę, która może być niezwykle cenna w świecie handmadu – personal brandingu.

Co to jest personal branding?

Użyję tutaj naszego słowa klucza, który zabrzmi groźnie, ale spokojnie – zapanujemy nad tym :). Personal-branding to strategia marketingowa dotycząca rozwoju swojej marki. Swojej marki, czyli nie Twojego produktu, a Ciebie w roli głównej. Dlaczego w świecie handmade może Ci się to przydać? Bo ludzie kupujący produkty handmade kupują ideę i styl życia. Kupując biżuterię zrobioną ręcznie, chcą wiedzieć od kogo kupują i jakimi wartościami kieruje się autor pracy, chcą wiedzieć, co ma do powiedzenia i jaką jest osobą. Twoim zadaniem jest zaprezentować im siebie z jak najlepszej strony, którą przekonasz ich, że właśnie w Ciebie i Twoje prace chcą zainwestować. Handmade to przecież nie produkt, tylko styl życia, który w oczach Klienta stawia Cię w pewnych ramach. Kupując handmade Klient wyobraża sobie na przykład, że siedzisz wieczorami robiąc biżuterię, że lubisz naturę, zwierzaki, jesteś ciepłą osobą, praktykujesz slow life i każdą sprzedaną biżuterię wolałabyś zatrzymać dla siebie. Może też sobie wyobrażać, że z dziecięcym zapałem odkrywasz nowe miejsca i z wypiekami na twarzy tworzysz nowe projekty, w których odzwierciedlasz swoje przygody.

Klient widząc Twój ubiór, wiedząc jak się zachowujesz i mając wyobrażenie na Twój temat, buduje na Twój temat opinię i ufa Twoim pracom lub nie. Klient, kupując Twoje prace, poza biżuterią chce mieć cząstkę Ciebie, którą podziwia i lubi.

Czy personal branding jest dla Ciebie?

Tak! Jeśli tylko jesteś zdeterminowana do zawalczenia o lepszą wersję siebie. Ta technika wymaga ogromnej pracy nad poznaniem siebie i ułożeniem planu na budowanie swojej pozycji nie tylko w świecie biznesowym ale przede wszystkim rodzinnym i towarzyskim. To właśnie w tym środowisku zaczniesz dostrzegać pierwsze zmiany. Pracując nad strategią swojej marki, będziesz odpowiadała sobie na pytanie kim jesteś i co jest motywatorem Twoich działań. To będzie dobry czas na przemyślenie nie tylko swoich relacji ze światem i z samą sobą, ale także na przyjrzeniu się swojej pracy. Będziesz potrafiła odpowiedzieć na pytanie dla kogo są Twoje prace, dlaczego je robisz, a klient będzie wiedział, dlaczego właśnie od Ciebie chce je kupić. Może też się stać tak, że po mocnej analizie, przestaniesz zajmować się handmadem w wersji, w jakiej zajmujesz się nim teraz.

Jak personal-branding pomoże mi w sprzedaży handmade?

Może wcale nie pomoże :). To zależy wyłącznie od Ciebie. Na pasartowym facebooku, zapytałyśmy Was, co jest największym problemem w sprzedaży Waszych prac. Wymieniłyście między innymi takie zagadnienia:

  • w Polsce nie ma warunków do sprzedaży handmade,
  • nie ma klientów, którzy chcieliby kupić moje wyroby,
  • jest bardzo dużo plagiatów moich prac,
  • nie sprzedaję swoich prac, nawet jak mam dużo fanów na FB,
  • rodzina i przyjaciele nie pomagają mi w sprzedaży,
  • klienci wolą produkty z Chin niż ręcznie robione w Polsce,
  • nie mam pieniędzy na promocję.

Wybierając strategię personal brandingu można znaleźć rozwiązanie na każde z tych zagadnień, ale w Twoim przypadku ta odpowiedź będzie inna, niż w przypadku Twojej przyjaciółki, która robi dokładnie to samo co Ty. Strategia ta jest zależna od Ciebie i Ty jesteś swoim największym promotorem. Warunki zewnętrzne, które są najczęściej wymieniane jako problemy, w przypadku dobrego personal brandingu przestają mieć znaczenie. Osoby które zajmują się handmadem mają przeróżne losy i motywacje do swojego działania, które z kolei determinują design biżuterii, którą wykonują. Zakładając, że klient kupuje handmade, bo chce mieć spersonalizowaną biżuterię wykonaną przez kogoś, kto włożył w to swoje serce – personal branding jest wręcz stworzony do tej branży. To Ty jesteś największą szansą na sukces, po który możesz sięgnąć pracując nad swoją marką i to właśnie u Ciebie klient będzie chciał kupić biżuterię, nawet jeśli w sieciówce znajdzie podobny wzór tylko tańszy. Nie o cenę i wzór przecież tu chodzi, a o Ciebie i pora nad tym popracować.

Jak zacząć pracować nad swoją marką?

1. zastanów się czy ten typ strategii Ci odpowiada. Personal branding wiąże się z wyjściem do ludzi i pokazaniem więcej niż samej biżuterii, którą wykonałaś. Pozwalasz się poznać od drugiej strony, co może wychodzić poza Twoją strefę komfortu. Nie ma znaczenia czy jesteś introwertykiem czy ekstrawertykiem – ta strategia w obu przypadkach wymaga planu działania i określenia jako kto chcesz być postrzegana. Posługując się tą strategią będziesz dążyła do sprzedaży siebie, a Twoje prace będą cząstką Ciebie. To właście robisz, prawda? Sprzedajesz swój czas, swoje serce i pomysły. Od Ciebie zależy ile masz siły i chęci do bardziej osobistego podejścia do promocji.

2. czytaj, czytaj, czytaj – zacznij od „Jesteś marką” Joanny Malinowskiej-Parzydło. Zastanów się też, kto jest dla Ciebie wzorem w wyglądzie, zachowaniu, może nawet wzornictwie i z wielką uwagą obserwuj tę osobę. W biznesie nazywa się to mentoringiem, ale nie odbieraj tego jako osobistego mentora – jeśli takiego masz – fantastycznie! Jeśli nie – poszukaj go wśród przyjaciół, znanych osób, szkolnych autorytetów i ucz się od niego na tyle na ile możesz. Obserwuj, wyciągaj wnioski, a podejmując decyzje, zastanów się czy ta osoba zrobiłaby to samo. Jeśli nie, jak by się zachowała?

3. odpowiedz sobie na pytanie kim jesteś – mamą, żoną, pracownikiem, szczęśliwą osobą, notorycznie niewyspaną pielęgniarką, zestresowaną nauczycielką czy szczęśliwą księgową? To wszystko jest w Twojej biżuterii! Oceń swoje prace w myśl zasady „Pokaż mi biżuterię a powiem Ci kim jesteś”. Właśnie to kupują od Ciebie klienci – Twój charakter, nastrój, Twoje inspiracje oraz Twoje aspiracje. Sprzedajesz szczęście czy frustracje? Skąd się biorą? Kiedy sama kupujesz handmade czym się kierujesz i co jest dla Ciebie ważne? To samo możesz przekazać swoim Klientkom. Twoja marka mówi – tylko co? Co interesującego masz do przekazania?

4. media społecznościowe to na tym etapie Twój jedyny PR na większą skalę. Jako przykład podam Ci Ewę Chodakowską. Znasz Ewę, prawda? Nawet, jeśli Twój dzień to kawa, ciacha, handmade i ani odrobiny podskoków, potrafisz opowiedzieć o niej kilka słów. Wyobraź sobie teraz, że Ewa nie ćwiczy – tylko zajmuje się handmadem. Jak myślisz, też byś ją znała? Tak! Ewa kocha to co robi (tak jak Ty), chce się tym dzielić z innymi (tak jak Ty) i na starcie kariery nie miała budżetu marketingowego (tak jak Ty). Macie też te same narzędzia do dyspozycji czyli właśnie media społecznościowe, w których Ewa sprzedała się ze swojej najlepszej strony, którą chcą kupować miliony.

Przemyśl, co pokazujesz na Facebooku, instagramie, czy piszesz na blogu. Lepiej nie napisać nic, niż pokazać się w internecie z komentarzem który stawia Cię w negatywnym świetle. Twoje klientki to widzą, nawet jak piszesz w grupach czy komentarzach na innych blogach. Każde zdjęcie i komentarz, to już Twój personal branding.

IMG_1414

Przykład dobrego personal brandingu marki hangers.pl

IMG_8317

Przykład personal brandingu, nad którym warto popracować

Wracając do mojego przykładu ze wstępu, lecąc liniami Virgin, którego właścicielem jest Richard Branson, wiesz, że możesz się spodziewać dużo uśmiechu, żartów i luźnej atmosfery. Wielu klientów właśnie dlatego wybiera te linie. Znają Richarda Bransona i to właśnie dzięki niemu wybierają Virgin. Ubierając się w strój stewardessy, Richard nie zrobił czegoś zaplanowanego w ramach strategii personal-brandingu. Zrobił to, do czego jest stworzony i co jest jego motywacją w życiu i biznesie – świetnie się bawił. Ufając swojemu charakterowi i nie pozując na kogoś innego zbudował imperium, gdzie największym sukcesem marketingowym jest on sam.

Dlaczego o nim piszę? Bo miał takie same problemy jak Ty, tylko w innej branży, w  innym kraju i to ponad 30 lat temu :).

Zobacz sama:

  • w Anglii nie było zapotrzebowania na loty
  • nie było klientów, którzy chcieliby kupić bilety/płyty
  • były inne linie lotnicze, które kopiowały jego kroki ( w tym ówczesny gigant British Airways!)
  • nie sprzedawał płyt nawet jak sklep był pełen klientów (tak, ten super z pufami)
  • klienci woleli loty konkurencji, bo mieli lepsze połączenia (także z Chin do Anglii ;))
  • nie miał pieniędzy na promocję.

Branson budując swoją markę pojawiał się na marszach, pomagał potrzebującym, szukał finansowania pukając od drzwi do drzwi, wyruszał na wyprawy balonem wokół świata – żeby tylko o nim pisano. Nie było w tym ani odrobiny produktu, który sprzedawał. Budował swoją markę, którą połączył z PR-em a co najważniejsze nadal pozostawał sobą. Mało tego – to samo, co na początku kariery robi dzisiaj! Bo personal-branding buduje się już całe życie.

A teraz zadanie dla Ciebie – poszukaj w polskim handmadzie albo tym światowym osobę, która według Ciebie odniosła sukces. Jak myślisz – dlaczego jej się udało? Jeśli masz ochotę podziel się swoimi spostrzeżeniami w komentarzu, chętnie przegadam temat.

 

Marta Krauze – współwłaścicielka pasart.pl, odpowiedzialna za marketing, brand management i komunikację. W przeszłości przez kilka lat związana z Grupą Allegro, gdzie budowała nowe serwisy internetowe i zarządzała ponad 100 osobowym zespołem. Godzinami może rozmawiać o e-commerce, zarządzaniu i budowaniu firmy. Dla przyjemności robi bransoletki, najchętniej w towarzystwie dzieci albo przyjaciółek. Dołącz do Marty tutaj.

Artykuł Jak budować swoją markę w handmade – personal branding od podstaw pochodzi z serwisu Pasart Blog.

6 powodów, dla których nie powinnaś nigdy korzystać z naszych promocji

$
0
0
Promocje w pasart.pl

Jeśli kiedykolwiek wahałaś się nad odpowiedzią na to sakramentalne pytanie: “Powinnam czy może jednak nie?”. My rozwiejemy Twoje wątpliwości.

A oto kilka powodów:

1. Znajomi nie będą Ci ciągle zadawać tego samego pytania:

“Gdzie kupiłaś tę nową biżuterię?!”

 

2. Nie wydasz zaoszczędzonych pieniędzy na małe przyjemności.

 

3. Nie spędzisz paru godzin na robieniu nowej bransoletki. Zamiast tego będziesz miała znacznie więcej czasu na obowiązki!

 

4. Nie będziesz znajdować koralików-dezerterów w różnych, dziwnych miejscach.

 

5. Nie będziesz czekała na przesyłkę jak dziecko na prezent na Boże Narodzenie.

 

6. W ogóle nie musisz się spieszyć. Przecież zniżki, obniżki, promocje i okazje trwają w nieskończoność.

 

Sama widzisz, że nie warto korzystać z naszych promocji. To kompletna strata czasu!

Artykuł 6 powodów, dla których nie powinnaś nigdy korzystać z naszych promocji pochodzi z serwisu Pasart Blog.


Jakie hobby wybrać? Zostań projektantką biżuterii – najlepszy pomysł na hobby

$
0
0
jakie hobby wybrać

Jakie hobby wybrać? Przed tym pytaniem, prędzej czy później, staje wiele z nas. Nic dziwnego, w końcu posiadanie hobby ma mnóstwo zalet, a wybór tego jedynego nie jest łatwy. Jeśli zastanawiasz się jakie jest najlepsze hobby dla Ciebie, pozwól, że powiemy Ci kilka słów o handmade. Zostań projektantką biżuterii i rozpocznij życie z pasją :)!

Brak pomysłu na życie (i na siebie ;)) to dość częsty problem. Zazdrościmy tym, którzy jasno określają swoje cele i pasje, tym, którzy są pozytywnie zakręceni na punkcie konkretnej dziedziny. Obserwujemy ich błysk w oku, gdy mówią o swoim hobby, podziwiamy za motywację. Ba, postrzegamy ich jako bardziej interesujących od siebie. Wtedy też pojawia się pytanie, jak odnaleźć swoją pasję? Nie mówimy, że to proste, ale mamy dla Ciebie pewną propozycję :)

Przykładów i pomysłów na hobby jest wiele, ale my jesteśmy specjalistami w jednym z nich – w handmade! Na 10 prostych przykładach, wytłumaczymy Ci, dlaczego ręczne tworzenie biżuterii to najlepsze hobby na świecie. Może my nie jesteśmy obiektywni, ale tysiące zapalonych handmaderek nie może się mylić :)

1. Ciekawe hobby to ciekawe życie i ciekawa Ty

Serio. Osoby zaangażowane w swoją pasję, są przez innych odbierane jako dużo bardziej interesujące. Co więcej, interesując się czymś na tyle mocno, by nazwać to pasją, z czasem stajesz się specjalistką w swojej dziedzinie. Czy tworzenie biżuterii to ciekawe hobby? No jasne! Nie dość, że sama kreujesz biżuterię od A do Z, nie dość, że to Ty decydujesz co, jak z czym połączyć, nie dość, że świetnie się bawisz w trakcie, to jeszcze efekt końcowy jest tak fajny, że musisz opędzać się od pytań koleżanek :)

Jak nie: „gdzie to kupiłaś?!” , to „mogę to od Ciebie odkupić?”

Ciężkie życie handmaderki… ;).

 

2. Hobby = rozwój

Angażując się w swoje hobby, siłą rzeczy się rozwijasz. I to w sposób całkowicie naturalny :). Uczysz się nowych rzeczy, podejmujesz wyzwania, poszerzasz swoją wiedzę i umiejętności. Kreatywność to umiejętność jak każda inna, wymaga trenowania, by się rozwijać. Jeśli nie wiesz dlaczego warto rozwijać swoją kreatywność, podpowiemy Ci, że nie dość, że baaardzo przydaje się w codziennym życiu, to jeszcze jest ceniona przez pracodawców, w prawie każdej branży.

Jeśli zechcesz wziąć się za handmade na poważnie i przekuć pasje w biznes, przyjdzie Ci rozwijać się jeszcze w wielu innych dziedzinach. Od marketingu i promocji własnego biznesu, po księgowość i dystrybucję ;). Co więcej, pasja naprawdę wzmacnia charakter. Konieczność koncentracji, podejmowania wyzwań i zniesienia porażek, sprawiają, że stajesz się silniejszą osobą.

personal-branding-w-handmade

Inwestowanie w hobby, to inwestowanie w siebie i swoją przyszłość.

3. Handmaderki to jedna wielka rodzina :)

Tworzenie ręcznej biżuterii to doskonała okazja do poznawania nowych ludzi i nawiązywania interesujących znajomości. Znajomości, które zaowocować mogą przyjaźniami na lata, a może nawet wspólnym biznesem? Wydawać, by się mogło, że tworzenie biżuterii w zaciszu własnego domu to raczej patent na samotny wieczór, ale to nie do końca prawda. Owszem, w trakcie tworzenia możesz się wyciszyć, jeśli tylko masz ochotę, ale sama handmadowa społeczność jest mocno zżyta. Handmaderki zrzeszają się np. na facebookowych grupach, w których wymieniają się pomysłami, doradzają sobie wzajemnie, dzieląc się swoim doświadczeniem, ale i rozmawiają o przysłowiowych „pierdołkach” :). Co więcej, relacje te często przenoszą się również do świata realnego, gdzie handmaderki spotykają się na kawę czy wspólne koralikowanie. Czy może być coś lepszego niż znajomość z ludźmi, pozytywnie zakręconymi na punkcie tego samego co Ty? Z takiej grupy można wynieść nie tylko wiele wartościowej wiedzy i inspiracji, ale też wsparcia.

Codziennie mam kontakt prywatny z kilka osobami. Bardzo cieszy mnie fakt, że dziewczyny piszą do mnie z różnymi pytaniami. Zostałam nawet nazwana kopalnią linków, bo zawsze znajdę to czego ktoś szuka :). Myślę, że ważne jest, by odpowiednio postrzegać inne handmaderki, nie w kategorii konkurencji, a raczej motoru do działania, który sprawia, że chce się być jeszcze lepszym. Tak jak rękodzielnicze dzieła różnią się od siebie, tak i każda z koralikomaniaczek jest inna, a przy tym niepowtarzalna. Najważniejsze to zdawać sobie z tego sprawę, zaakceptować nie tylko innych, ale i siebie :).”

Paula Banaszak – Kram Pauli

4. Handmade to pomysł na hobby dla każdego

Oczywiście, większość osób tworzących biżuterię to kobiety, ale to nie znaczy, że jest to tylko hobby dla dziewczyn. Znamy kilku facetów, którzy świetnie sobie w tej dziedzinie radzą (a jakimi szczęściarami są ich siostry, dziewczyny i mamy ;) ).

Co więcej, przygodę z ręcznie robioną biżuterią rozpocząć możesz zawsze, niezależnie od wieku – w handmadowej społeczności znajdziesz i 12 latki i 90 latki :).

Co najważniejsze, rozpoczęcie przygody z biżuterią handmade, nie wymaga od Ciebie dużych nakładów finansowych. Twój jedyny koszt to materiały, które kupić możesz już za naprawdę niewielkie pieniądze. Zacznij od tańszych materiałów, by sprawdzić czy to naprawdę hobby dla Ciebie. Nie musisz opłacać kursów, wychodzić z domu i kupować drogiego sprzętu. Co więcej, gdy wieść o Twoim hobby rozejdzie się po rodzinie i znajomych, z pewnością znajdziesz kogoś, kto będzie chciał zasponsorować Ci materiały w zamian za gotową biżuterię. Ty możesz ćwiczyć i się rozwijać bez ponoszenia kosztów, a ktoś zyska fajne dodatki :).

5. Tworzenie biżuterii można przekuć w biznes

Chyba nie ma lepszego scenariusza, niż połączenie swojej pasji z pracą. Znamy wiele handmaderek, które zaczynało od skromnych bransoletek na gumce, a skończyło na własnym biznesie. I nie, nie jest to wcale łatwa droga. Konkurencja duża, koszty działalności duże, trud pracy ogromny, ale wiemy, że się da. To kumulacja kilku czynników, które wymagałyby osobnego tekstu, ale jednego jesteśmy pewne: warto stawiać sobie wysokie cele. Jeśli naprawdę mocno wkręcisz się w ręczne tworzenie biżuterii i podejdziesz do swojego hobby na poważnie, masz szansę zrobić z tego biznes. I to jaki przyjemny :).

Kiedy 4 lata temu straciłam pracę, stwierdziłam że to idealny moment żeby zająć się tworzeniem biżuterii na pełen etat. Zaczęłam od wystawiania swoich prac w galeriach internetowych. Z czasem powstał mój własny sklep. Początki nie były łatwe – oprócz projektowania, trzeba było zająć się zdjęciami, reklamą, księgowością… doszłam jednak do wniosku, że przecież wszystkiego można się nauczyć. A satysfakcja z pracy która kochasz, wynagradza wszelkie wysiłki. Dziś nie wyobrażam sobie żebym mogła robić w życiu cokolwiek innego.

Marta Draganek-Zając – TarragonArt.pl

6. Możesz się uczyć od najlepszych za darmo

Często spotykamy się z argumentem, że kogoś nie stać na hobby. To prawda, bo wiele kursów jest bardzo drogich. Trudno pogłębiać swoją pasję do sztuk walki czy pływania, jeśli karnety na zajęcia są dla nas za drogie. Ten argument nijak ma się jednak do biżuterii handmade – kursy tworzenia biżuterii są darmowe. Znajdziesz tu kursy z różnych handmadowych technik, na bardzo różnych poziomach trudności. Dzięki kursowej inicjatywie, możesz się uczyć za darmo i to od najlepszych, doświadczonych handmaderek. Trzeba tylko chcieć!

kursy

7. Handmade to sposób na relaks

Posiadanie hobby pomaga radzić sobie ze stresem. Nie bez powodu, wiele znanych nam handmaderek, swoją przygodę z koralikami, zaczęła od trudnych momentów w swoim życiu, takich jak utrata pracy, rozstanie czy choroba. Możliwość skupienia się na czymś przyjemnym wpływa korzystnie na nasze samopoczucie. Według handmaderek, tworzenie biżuterii to najlepszy sposób na relaks i odprężenie po ciężkim dniu. Daj upust swoim emocjom i przekuj je w coś kreatywnego (i jakże ładnego ;) ).

 

8. Jak znaleźć hobby, które pozwoli mi się wyróżnić?

Lubisz oryginalne i unikatowe rzeczy? Czujesz cichą satysfakcję, gdy koleżanki dopytują skąd coś masz, bo chciałyby mieć takie samo? Nie martw się, to, że kobiece ego lubi zostać połechtane, nie jest żadną tajemnicą :).

Ręczne tworzenie biżuterii to najlepszy sposób na posiadanie rzeczy unikalnych. Możesz wyprzedzać trendy, a nawet je kreować – wszystko zależy od Ciebie ;). Jesteś zbyt wyjątkowa, by nosić biżuterię produkowaną masowo!

Jest jeszcze coś :). Na Twoim hobby zyskają wszystkie najbliższe Ci osoby. Wyjątkowe kobiety, podarowują wyjątkowe prezenty. Oczywiście ręcznie robione i całkowicie spersonalizowane ;). Nie musisz się już martwić, że w sklepach nie ma niczego w guście Twojej mamy czy siostry. Możesz przygotować dla nich coś własnoręcznie.

9. Czysta przyjemność!

Najlepsze hobby to przyjemne hobby. Możemy Cię zapewnić, że tworzenie biżuterii to czysta przyjemność i ogrom satysfakcji, która bardzo motywuje, nie tylko do dalszego koralikowania, ale i ogólnie pojętego działania. Handmade to synonim relaksu. Przyjemne jest i tworzenie biżuterii i późniejsze jej noszenie, bądź obdarowywanie swoimi dziełami najbliższych.

10. Życie z pasją to cały ogrom możliwośći

Coś co z początku może być dla Ciebie jedynie zabawą w koraliki i biżuterię, z czasem otworzy przed Tobą szereg możliwości. Jednak to wyłącznie od Ciebie zależy jak podejdziesz do tematu i czy otworzysz się na nowe możliwości. Rękodzielnicza przygoda może być początkiem czegoś zupełnie nowego.

IMG_9088-mniej

Możesz otworzyć własną pracownię czy sklep. Możesz zainteresować się innymi dziedzinami handmade, tworzyć dodatki do domu, ubrania i wiele, wiele innych. Ogólnie pojęte handmade to bardzo szeroki zakres technik, dzięki czemu wciąż możesz próbować czegoś nowego. Możesz założyć bloga, na którym będziesz dzielić się swoją pasją i z czasem zdobytym doświadczeniem. Możesz się rozwijać i pokazać światu od najlepszej strony. Działaj tak, by świat o Tobie usłyszał. Świetnym przykładem jest tu Qrkoko, która wokół swojej pasji do rękodzieła zbudowała bardzo fajną społeczność.

Pamiętaj, że coraz więcej osób ma dość rzeczy produkowanych masowo i niskiej jakości. Rzeczy tworzone ręcznie mają w sobie kawałek serca i charakteru swojego twórcy, a to przekłada się na ich wartość. Wykorzystaj to!

Jeśli chcesz spełniać się, pomagając innym, tworzenie biżuterii możesz połączyć z działalnością charytatywną, Ręcznie robiona biżuteria jest chętnie licytowana na charytatywnych aukcjach, których celem jest zebranie kwoty na określony cel.

licytacje

fot. Lilu Bransoletki

To jak, spróbujesz :)?

Artykuł Jakie hobby wybrać? Zostań projektantką biżuterii – najlepszy pomysł na hobby pochodzi z serwisu Pasart Blog.

Jak zacząć przygodę z rękodziełem – pierwsze kroki

$
0
0
początki przygody z rękodziełem jak zacząć robić biżuterię

Czy zdarzyło Ci się kiedyś wpatrywać się z zazdrością w ręcznie robioną bransoletkę koleżanki z myślą: „kurcze, też chciałabym umieć coś takiego zrobić?” Zastanawiałaś się, jak zrobić własną biżuterię, dostosowaną do Ciebie pod każdym względem i jeszcze dodatkowo napełniająca Cię całymi pokładami dumy z własnej pracy? Czy przeglądałaś kiedyś rękodzielnicze blogi z przekonaniem, że te wszystkie cuda tworzone są chyba za pomocą czarnej magii? Zawsze chciałaś dowiedzieć się jak samemu zrobić biżuterię, ale nie wiedziałaś od czego zacząć?Jeśli tak, to świetnie się składa – ten kurs jest właśnie dla Ciebie!

W kilku krótkich artykułach postaram się przeprowadzić Cię przez podstawowe zasady tworzenia biżuterii. Zapomnij na chwilkę o wielkich i skomplikowanych projektach – naukę rękodzielniczego latania zaczniemy od chodzenia, a właściwie – raczkowania. Na początek pokażę jak zrobić Ci kilka prostych bransoletek i naszyjników, które możesz bez problemu stworzyć sama, nawet jeśli nigdy wcześniej nie miałaś do czynienia z ręcznie robioną biżuterią. Nauka robienia biżuterii to przyjemność – szczególnie z naszymi darmowymi kursami ;).

1. Bransoletka na gumce

Te proste i efektowne bransoletki zagościły na naszych nadgarstkach już kilka lat temu i nic nie wskazuje na to, żeby miały w najbliższym czasie wyjść z mody. O ich sukcesie przesądziła nie tylko wygoda noszenia i duża swoboda w zakresie łączenia ich ze sobą, ale także fakt, że są bardzo łatwe do zrobienia – nawet dla początkujących.

14723505_1068025413310651_2863650087190396928_n

13658662_1809942199225864_2147231648_n

14719663_391251754597149_2576077751568039936_n

 

 

 

 

 

 

 

Do stworzenia takich bransoletek wystarczą dowolne koraliki lub kamienie w kształcie kuli, gumka jubilerska, odrobina kleju, ewentualne charmsy i przekładki, pięć minut wolnego czasu i odrobina chęci ;). Jeśli chcesz wiedzieć jak zrobić bransoletkę na gumce, zerknij na naszego bloga: o, tutaj  lub tutaj.

Bransoletkę możemy urozmaicić poprzez dodanie łącznika – zobacz kurs.

2. Regulowana bransoletka ze sznurka

Niekwestionowany hit wszystkich letnich stylizacji, czyli delikatne i proste bransoletki na sznurkach, regulowane za pomocą przesuwanych węzłów. Sekret ich popularności leży w ogromnych możliwościach ich spersonalizowania. Dzięki przesuwanym supełkom dostosują się do prawie każdego nadgarstka, co czyni z nich doskonały pomysł na prezent dla bliskiej osoby.

13739503_1385523944794735_1761601028_n

IMG_349314128693_599832103511725_1990173939_n

 

 

 

 

 

 

 

Jeśli chcesz dowiedzieć się jak zrobić regulowaną bransoletkę, zaopatrz się w sznurek powlekany, kilka zawieszek, ogniwka i odrobinkę cierpliwości. Zerknij też na nasz kurs.

3. Proste bransoletki z rzemieni

Ogrom różnych kolorów i wzorów rzemieni dostępnych w Pasarcie sprawia, że nawet prosta bransoletka może stać się małym dziełem sztuki. Niektóre z nich są nawet w sowy, sama zobacz. ;)

13827428_825490027552048_1789981918_n13413489_509204509284176_1987158226_n925006_1549073602080966_1201457547_n

 

 

 

 

 

 

Do stworzenia tego typu bransoletek wystarczy rzemień lub sznurek, końcówkizapięcie, klej i troszkę dowolnych ozdóbek. Dokładniejsze instrukcje możesz znaleźć tutaj w wersji z zapięciem magnetycznym, tutaj z karabińczykiem lub tutaj z zapięciem typu toggle. Możesz też spróbować swoich sił z bransoletką podwójną.

Jeśli udało Ci się opanować te trzy podstawowe rodzaje bransoletek, to mam dla Ciebie jeszcze kilka kursów robienia biżuterii, w których możesz je wykorzystać:

  • Zestaw czterech bransoletek – klik! 
  • Bransoletka trzy w jednym – klik!
  • Bransoletka „Pocahontas” – klik! 

4. Biżuteria na lince jubilerskiej

Linka jubilerska daje duże możliwości, jeśli chodzi o biżuterię – dzięki jej niewielkiej średnicy można nawlec na nią nawet koraliki z bardzo drobnymi dziurkami, jest też przy tym wyjątkowo trwała. Jeśli szukasz sposobu na stworzenie delikatnego, eleganckiego naszyjnika z malutkich kryształków – dobrze trafiłaś.

12976409_1771344943094271_1736414486_n12965035_348779978579327_2023427651_n15035596_145125912626903_3691723518480744448_n

 

 

 

 

 

 

 

Jeśli chcesz zrobić własną biżuterię na lince jubilerskiej, będziesz potrzebować (oprócz, oczywiście linki i koralików) łapaczek, stoperów, ogniwek i zapięcia. To wszystko może brzmieć bardzo skomplikowanie, ale jest naprawdę bardzo proste – możesz zobaczyć sama w naszym kursie.

Na podobnej zasadzie możesz stworzyć neonowy komplet, naszyjnik z akrylowych kul lub naszyjnik kolię.

5. Bransoletka na drucie pamięciowym

Kolejny punkt na naszej liście prostych, efektownych i wygodnych projektów, które możesz zrobić w kilka minut.

14718450_839028069572409_6067291808461750272_n13702937_107810482996104_660539789_n13557239_970815876350635_827475535_n

 

 

 

 

 

 

 

Taka bransoletka to świetny sposób na wykorzystanie koralików, na które nie masz żadnego innego pomysłu. Będziesz potrzebować drutu pamięciowego i oczywiście koralików, możesz użyć też różnego rodzaju zawieszek. Dokładniejsze instrukcje znajdziesz tutaj lub tutaj. Możesz też pobawić się kolorami, tworząc bransoletkę „Tęczę”.

Poniżej przedstawiam jeszcze kilka innych prostych projektów, które możesz z łatwością wykonać sama.

W kolejnym artykule postaram się przybliżyć Ci temat akcesoriów i półfabrykatów do wyrobu biżuterii, tworząc listę, która (mam nadzieję!) będzie pomocna przy pierwszych zakupach.

Życzę miłego tworzenia i zachęcam do dzielenia się z nami efektami swojej pracy.

Do zobaczenia!

Mada Miotk. Studentka nowych mediów, zakochana w książkach, żaglach i ręcznie robionej biżuterii. Wielbicielka etnicznych wzorów, kontrastowych kolorów i drobnych koralików pod każdą postacią. Na co dzień odnaleźć ją można na facebooku.

 

Artykuł Jak zacząć przygodę z rękodziełem – pierwsze kroki pochodzi z serwisu Pasart Blog.

Prawo autorskie w rękodziele, czyli o tym, że plagiat jest karalny.

$
0
0
plagiat

Widzimy nową technikę. Zachwycamy się nią i oglądamy miliony zdjęć w otchłani Internetu. Czy myślimy wtedy o prawach autorskich jakie obowiązują w rękodziele? Czy zamiast tego zapisujemy zdjęcia żeby podpatrzeć wzory i sposób wykonania? Przecież to tylko internet, twórca wrzucający swoje prace musi się liczyć z tym, że ktoś je zobaczy i może się „zainspiruje”. Otóż nie. Twórca i jego prace są chronione, a plagiatowanie jest karalne nie tylko potencjalnym linczem w społeczności, ale także prawnie.

Ale od początku. Internet – to taka studnia bez dna. Niekończące się źródło wiedzy, inspiracji, motywacji i pokazania nam, że skoro inni mogli to my też. Wszystko to, jest jak najbardziej normalne. Problem zaczyna się w momencie, kiedy zachwyci nas coś konkretnego. Konkretny wisior, kolczyki czy wyjątkowy wzór na kapcie z głową kota. Ktoś mógłby pomyśleć gdzie tu problem? Można poćwiczyć, odwzorować i cieszyć się pięknym przedmiotem. A no właśnie nie można. Bo to już podbiega pod kradzież, czyli łamanie praw autorskich.  Tak. W naszej branży obowiązuje to prawo.  Oczywiście nie mówimy tutaj o prostych bransoletkach na gumce, czy kaboszonie obszytym koralikami.  Jednak bardziej skomplikowane, charakterystyczne wzory objęte są ochroną. I warto to wiedzieć. Zarówno jeśli sami takie wytwarzacie jak i wtedy, kiedy coś Was w Internecie zachwyci.  Kiedy ktoś ukradnie Wam rower idziecie na policje, szukacie złodzieja. Dlaczego w momencie kiedy ktoś kradnie Wasze pomysły i wzory mielibyście milczeć i nie reagować?

Nie będę udawać. Z wykształcenia jestem etnologiem i  florystą a nie prawnikiem, dlatego pozwoliłam sobie zaczerpnąć wiedzy od osoby, która poda Wam rzetelne, sprawdzone informacje.

Chciałam Wam przedstawić Magdę Makowską, absolwentkę prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, oraz aktywną rękodzielniczkę prowadzącą fp Supełek – biżuteria sutasz i nie tylko

Justyna: Wiele osób uważa, że w rękodziele pojęcie plagiatu nie istnieje. Jak to jest z prawem autorskim w naszej dziedzinie?

Magda Makowska: Prawo autorskie działa wszędzie tam, gdzie siłą wyobraźni materialnie powstaje coś nowego, kreatywnego, gdzie ma miejsce działalność twórcza, a jej rezultat jest namacalny (choćby w formie narysowanego na kartce projektu). To co przede wszystkim obejmuje prawo autorskie to UTWÓR. Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia.( art. 1 ust. 1).

Jednak koniecznie musimy zwrócić uwagę, że nie każdy rezultat pracy naszych rąk jest owym utworem. Dzieła proste, rutynowe, wynikające z charakteru materiałów i danego typu prac, znanych wzorów plastycznych, choć potrafią być piękne, nie podlegają ochronie… No bo na ile sposobów można obszyć kaboszon 3 rządkami koralików…

J: Wynika z tego, że plagiat w rękodziele jest możliwy? Jak go charakteryzować? Co to oznacza?

MM: Możliwy i niestety wciąż dość częsty. W samej ustawie definicji czegoś takiego jak plagiat nie ma. To po prostu kradzież dóbr intelektualnych, przede wszystkim przypisanie sobie autorstwa cudzej pracy lub wzoru.

J: Czy możesz nam w takim razie wytłumaczyć konkretniej czym jest plagiat? Kiedy zachodzi?

MM: Trudność w definiowaniu plagiatu wynika np. z tego, że cały dorobek intelektualny i artystyczny ludzkości powstaje w wyniku przetwarzania i rozwijania dorobku poprzedników, zatem informowanie o każdym, nawet najmniejszym zapożyczeniu prowadziłoby do absurdu. Jeśli  chcielibyśmy tak to analizować , to szybko dojdziemy do tego, że nikt nie może tworzyć biżuterii sutaszowej, bo w jakimś stopniu KAŻDA praca, nawet najprostsza będzie wzorowaniem się na pierwszych pracach Dori Csengeri… a może nie? A może jeszcze ktoś wcześniej to wymyślił i rozwijał?

Na dodatek z wielu zapożyczeń nie zdajemy sobie sprawy, a plagiat jest zamierzeniem celowym, absolutnie świadomym i bezczelnym przypisaniem sobie tytułu autora dzieła, z którego powstaniem nie mieliśmy nic wspólnego. Istotą plagiatu jest więc wykorzystanie elementów cudzego utworu w takim stopniu, iż brak jest twórczej działalności plagiatora, a jego praca nie ma przymiotu oryginalności. Do powstanie plagiatu niezbędne jest zapoznanie się przez plagiatora z treścią i formą utworu przejętego do własnej pracy.

W praktyce, aby ustalić stopień podobieństwa prac oraz fakt plagiatu, sądy korzystają z pomocy biegłych – specjalistów w danej dziedzinie. Niekiedy wykorzystuje się tzw. Odbiorcę przeciętnego. Wiadomo, że twórca rzuci okiem i powie „to mój wzór tylko przerobiony”, ale odbiór przeciętnego człowieka czyli potencjalnego klienta może być zupełnie inny i raczej prowadzić do uznania jakiejś pracy za inspirację (np. ja pytam swojego męża). Jak wskazuje się w orzecznictwie sądowym bardzo wysoki stopień podobieństwa, graniczący niemal z identycznością, lub skopiowanie części pracy z punktu widzenia ocen prawnych powoduje uznanie pracy za plagiat.

J: Słyszałam, że wiele osób twierdzi, że jeśli wzór nie jest zastrzeżony, czy opatentowany, to można go skopiować. Jak to wygląda w praktyce?

MM: To dość częsty błąd. Prawo autorskie chroni wzory już od samego ich materialnego powstania. Nic nie trzeba robić, dopełniać żadnych formalności i wynika to wprost z ustawy o prawach autorskich. Prawa autorskie przysługują z automatu tylko dlatego, że coś powstało materialnie. Przecież żaden artysta estradowy nie zastrzega tekstów lub melodii piosenek, ani reżyser filmu, a jednak każdy wie, że i tak mają ochronę.

Osoba która powołując się na taki argument kopiuje naszą pracę popełnia plagiat.

J: A co w przypadku, kiedy wpadnę na taki sam pomysł jak ktoś kiedyś? Przecież to możliwe.

MM: Oczywiście, że to możliwe, a przy tworzeniu w podobnej tematyce i korzystaniu z podobnych materiałów , np. koralików i kryształków, nawet dość częste. Może to oczywiście rodzić konflikty między autorami danych wzorów, ale każdy z autorów ma wtedy prawa do dzieła i nie popełnia plagiatu wobec tego drugiego twórcy.

Bardzo przystępnie i zrozumiale opisał to Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 15 września 1995 r. (I Acr 620/95) – „nie jest plagiatem dzieło, które powstaje w wyniku zupełnie odrębnego, niezależnego procesu twórczego, nawet jeżeli posiada treść i formę bardzo zbliżoną do innego utworu. Możliwe są sytuacje, w których dwóch twórców, niezależnie od siebie, wykorzystuje w utworze ten sam pomysł i opracowuje go przy użyciu bardzo zbliżonych środków artystycznych, zwłaszcza, jeżeli dzieła dotyczą tego samego tematu albo tematów bardzo zbliżonych.”

J: Jak chronić swoje wzory?

MM: Tu niestety nie mam dobrych wiadomości. Choć prawo chroni nasz utwór, choć używamy znaków wodnych, zapisów o zakazie kopiowania, znaków zastrzegających, choćbyśmy zastrzegli nasz wzór jako wzór przemysłowy w urzędzie patentowym, to bez szerokiej świadomości i uczciwości wszystkich rękodzielników niestety plagiaty będą istnieć nadal. Potrzebne jest uświadamianie samych twórców.

J: Co z inspiracją? Czy jeśli zmienię kolory, kamienie itd. To już mogę? Przecież to nie to samo.

MM: Nie tak do końca. Jeśli zmiany nie będą istotne, to nadal będzie plagiat. Tak samo jeśli np. połączymy wiele elementów w jedną całość lub wykorzystamy tylko fragment, ale istotny. Możemy zrobić sobie kolczyki według czyjegoś wzoru, który tylko gdzieś „podpatrzymy”, ot tak – żeby się sprawdzić, schować do szuflady czy nosić samej, ale ich upublicznienie, rozpowszechnienie (najprościej mówiąc – na wstawienie zdjęć do Internetu) wymaga zezwolenia autora i to co do każdego egzemplarza (no chyba, że od razu wyrazi zgodę na nieograniczoną ilość wykonań). Przepisy w takim wypadku chronią twórcę utworu pierwotnego.

J: Jak dochodzić sprawiedliwości, kiedy ktoś ukradł moje zdjęcia lub wzory? I co grozi za takie działanie?

MM: Najlepiej zacząć od wyjaśnień z daną osobą – być może szybko usunie swój błąd i przeprosi. W innym wypadku pozostaje nam niestety droga sądowa.

Z reguły jednak kończy się na komentarzach w Internecie, zszarganej opinii. W przypadku konkursów na  wykluczeniu,  czy usunięciu zdjęcia pracy. Ale to najmniejszy problem. Grożą za to dużo poważniejsze konsekwencje, zwłaszcza, kiedy zaczyna chodzić o pieniądze ze sprzedaży prac, a jako twórcy także powinniśmy swoje prawa znać.

Jeśli doszło do naruszenia, można także żądać, aby osoba, która dopuściła się naruszenia, zajęła się usuwaniem jego skutków, w szczególności aby złożyła publiczne oświadczenie o odpowiedniej treści i formie. Jeżeli naruszenie było zawinione (czyli działanie było z rozmysłem, lub z łatwością można było zrobić tak, żeby do złamania praw nie doszło, np. podać autora, zapytać o zgodę), można wystąpić do sądu o zadośćuczynienie (finansowe) za doznaną krzywdę lub zobowiązanie sprawcy, aby uiścił odpowiednią sumę pieniężną na wskazany przez twórcę cel społeczny (art. 78)

W procesie dotyczącym plagiatu to na powodzie (czyli tym i tak poszkodowanym przez splagiatowanie jego utworu) spoczywa ciężar dowodu, musi on wykazać swe autorstwo względem utworu stanowiącego przedmiot sporu. Jednak za szczególnie rażące łamanie praw autorskich grozi także odpowiedzialność karna! Wymienię tylko kilka najbardziej pasujących w dziedzinie rękodzieła:

Grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności nawet do lat 3 grozi osobie, która:

– przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania (czyli podpisuje się pod cudzą pracą jako jej autor);

– rozpowszechnia bez podania nazwiska lub pseudonimu twórcy cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania (czyli najpopularniejsza w naszej dziedzinie forma plagiatu, skopiowania wzoru albo podawany już przykład pobierania zdjęć z Internetu i tworzenia z nich kolaży);

A za rozpowszechnianie cudzego utworu w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania bez zgody twórcy albo wbrew jego warunkom grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 (do 1 roku jeśli działał nieumyślnie). Jeśli jednak robi się to w celu zarobkowym – kara wzrasta do 3 lat, jeśli sprawca uczynił sobie z popełniania przestępstwa stałe źródło dochodu – to już tylko pobawienie wolności od 6 miesięcy do 5 lat.

Dziękuję Ci Magda za rozmowę i rozwianie wątpliwości.

Prawo autorskie to temat rzeka. Tą rozmową chciałyśmy zwrócić jednak uwagę na konkretne problemy. Tak – plagiatowanie jest złe. Tak – można mieć z tego powodu nieprzyjemności i nie mówimy tu tylko o zszarganej w środowisku opinii. Tak – możemy się bronić jeśli ktoś ukradnie naszą własność intelektualną. Nie – nie powinniśmy być bierni, kiedy widzimy taką kradzież.

Sama obserwuję jak to działa na co dzień. Zdarza mi się, że dostaję wiadomość ze zdjęciem, a do tego pytanie od klientki: „Szukam takich kolczyków. Za ile je Pani uszyje?” – witki opadają, ale teoretycznie  drogi są dwie. Ta, którą powinniśmy iść –czyli uświadomienie sobie, że to nie jest nasza klientka, ani nasze kolczyki, więc trzeba odesłać do źródła i najlepiej źródło poinformować,  bo to, że my odmówimy jeszcze nic nie znaczy.

Lub droga numer dwa którą odradzam, bo może się kiedyś zemścić, czyli napisać „pewnie że tak, zrobię to.” W tym momencie nie tylko tracimy status autora, projektanta, rękodzielnika. Nie tylko stajemy się odtwórcami i plagiatorami. Ale także zazwyczaj psujemy rynek zaniżając ceny, a to także okropna plaga w hand made.

Jeśli chcemy, żeby szanowali nas klienci musimy zacząć od szanowania siebie nawzajem. Musimy się edukować i wspierać. Dopiero w momencie, kiedy zabraknie przyzwolenia na plagiaty pojawi się możliwość na ich wyeliminowanie. Dlatego, po przeczytaniu tego – może nie zabawnego, ale jakże ważnego tekstu, zastanówcie się jak to wygląda u Was i u Waszych znajomych, którzy też zajmują się rękodziełem. Usiądźcie na chwilkę, pomyślcie. A potem na spokojnie twórzcie dalej. Samodzielnie. Bo tylko to daje 100% zadowolenia, satysfakcji i uśmiech rodziny, przyjaciół i klientów, którzy będą nosić naszą biżuterię.

Pozdrawiam Was serdecznie,
Justyna

Justyna Kąkol znana także jako GithagoArt. Miłośniczka kolorowych sznurków i dobrych kamieni. Wraz ze swoim czarnym jak noc kotem tworzy tutoriale poświęcone hand made i DIY. Ciągle wpada na nowe pomysły, które najbliższe otoczenie musi znosić i przyjmować z entuzjazmem. Trochę wiedźma, trochę dziecko kwiatów. Kocham to co robię i chcę zhandmadować świat :)

Artykuł Prawo autorskie w rękodziele, czyli o tym, że plagiat jest karalny. pochodzi z serwisu Pasart Blog.

Jak i gdzie sprzedawać rękodzieło – przewodnik

$
0
0
gdzie sprzedawać rękodzieło

„Dzień dobry świecie! Właśnie założyłam swoją działalność. Teraz mogę ruszyć na podbój serc i zacząć zarabiać miliony na swoim niewyczerpanym, twórczym rękodzielniczym źródle.” Tak myślimy przez cały dzień, kiedy ściskamy w ręce dokument z CEIDG i wyobrażamy sobie jak to będzie cudnie sprzedawać własne prace. I tu zaczyna się początek drogi ze znalezieniem Klienta, a w głowie, coraz głośniej pojawia się pytanie – jak i gdzie sprzedawać rękodzieło? Przybywam do Was z przewodnikiem :).

Kiedy już uporamy się z własnymi  myślami i stwierdzamy, że oto wychodzimy do świata z naszą rękodzielniczą rzeczką, to jedynym naszym problemem jest odpowiedzieć sobie na pytanie: gdzie to nasze źródełko powinno płynąć, żeby faktycznie było pięknie. No właśnie – gdzie sprzedawać hand made?  Do wyboru mamy wiele opcji. Od otworzenia sklepu stacjonarnego, przez galerie internetowe, własną domenę, kiermasze, jarmarki, facebook lub zwykły marketing szeptany. Widzicie? Opcji jest sporo, a każda warta zastanowienia.

Zanim zasiądziecie do czytania polecam Wam zrobienie sobie kawki i prowiantu. To będzie długi tekst z linkami do podpatrzenia i zapoznania się. Chciałam tylko nadmienić, że mówimy tutaj o tym, jak legalnie sprzedawać rękodzieło. Bo choć to też temat rzeka, to w skrócie powiem, że nie istnieje legalny sposób sprzedaży hand made bez założenia działalności lub AIP.

Gotowi? No to start.

SPRZEDAŻ STACJONARNA

1) otworzenie sklepu stacjonarnego

Oh tak! Każdy rękodzielnik marzy o swojej małej galerii, gdzie może przyjąć klientów. Porozmawiać z nimi, poznać, pić kawę/yerbę/herbatę/sok/wodę/lemoniadę (niepotrzebne skreślić, albo pić wszystko na raz). Jednak, aby mieć swój sklep, trzeba mieć bardzo konkretny plan i kapitał. A do tego lokal. Musimy pamiętać, że miejsce takie to owszem – spełnienie marzeń, ale też podwojone koszty. Zanim się na to zdecydujecie, zróbcie  konkretny biznes plan. I przeanalizujcie różne możliwości np:

  •  może warto kogoś zaprosić do współpracy?
  • dodatkowo organizować tam warsztaty?
  • może komis dla innych rękodzielników byłby dobrym pomysłem?

Sama nie zdecydowałam się na otworzenie swojego sklepu. Nie dlatego, że nie chciałam :). Pogawędki z klientkami i całe dnie w przytulnym sklepiku z kotem śpiącym w witrynie, to moje ciche marzenie.  Ale w biznesie dobrze myśleć rozumem a nie sercem. Zatem mieszkając w małym mieście i wykonując biżuterię technikami bliskimi mojemu sercu, trudno byłoby mi zapracować na karmę dla witrynowego kota. Nieprędko zatowarowałabym cały sklep, więc ta opcja nie do końca jest dla mnie. Ale i tak każdemu polecam chociaż troszkę o niej pomarzyć i pomyśleć :)

inside-Philadelphia-Independents-Boutique

Sklep z rękodziełem w Filadelfii, USA, Źródło: popshopamerica.com

2) komisy

To, że sami nie macie sklepu – nie znaczy jeszcze, że nie możecie sprzedawać swoich prac u osób, które takie sklepy mają. Sprzedaż rękodzieła w takich miejscach ma swoje plusy i minusy. Ogromnym plusem jest to, że możecie zdobyć nowych klientów, a Wasze prace mogą być w wielu rejonach, a to jeszcze bardziej poszerza ilość potencjalnych nabywców. Oczywiście sklepy tego typu pobierają prowizję. Ale to normalne. Po prostu musicie ją uwzględnić ustalając cenę. Ale ma to też minusy. Opowiem Wam na moim przykładzie. Zdarzyło mi się, że biżuteria, którą miałam w komisie przez jakiś czas się nie sprzedawała.  Poprosiłam więc o jej odesłanie i w mig zrozumiałam dlaczego. Kolczyki były brudne. Nie, nie od tego, że długo wisiały i kurz na nich osiadł. Były poplamione fluidem. A na kolii było widać ślady szminki. Dzwoniłam i pisałam do galerii, ale niestety, jak się domyślacie komis nie poczuwał się do odpowiedzialności za zniszczone prace. Usłyszałam tylko, że  takie jest ryzyko, kiedy klient coś przymierza. Nie było to fajna sytuacja i przyznaję, że mnie zniechęciła do tego typu promocji mojej biżuterii. Z doświadczenia wiem, że projektanci, którzy sami sprzedają np. swoje ubrania i szukają biżuterii, która uzupełni ich kolekcje obejdą się z Waszymi pracami z dużo większym szacunkiem. Jednak nie jest łatwo znaleźć projektanta z podobną wizją. Oczywiście można to zrobić, jednak trzeba się sporo nachodzić i naszukać. Od razu mówię, że przydały by się tutaj katalogi z Waszymi pracami, chociaż ja pokazując to co mam w ofercie, wspominam, że rzadko kiedy powstaje bliźniak tego co widzą.

3) kiermasze/jarmarki/targi rękodzieła.

Najwięcej jest tego typu wydarzeń w okresie wakacyjnym i świątecznym. O kiermaszach mogłabym napisać książkę. I kto wie, może kiedyś to uczynię :). Ale tu spróbuję krótko. Jeśli decydujecie się na taką formę sprzedaży rękodzieła, to musicie wiedzieć co potrzebujecie kupić i sprawdzić, aby obyło się bez przykrych niespodzianek w stylu “jak to nie ma Pani stołu? My też nie mamy!”

  •  konieczne „must have” to namiot. I nie dajcie sobie wmówić, że jest Wam niepotrzebny, bo po pierwszym kiermaszowym przemoknięciu, (gdzie nawet majtki się nie uchowają) zmienicie zdanie. Uczcie się na moich błędach – bo teraz przed Wami kolejny – zrobiłam głupotę, kiedy chciałam na szybko kupić namiot. Wpadł mi niespodziewanie kiermasz, a bałam się, ze znowu zmoknę.  Kupiłam granatowy, bo akurat taki znalazłam i to w promocji. Pewnie w promocji był dlatego, że teraz moda jest na białe lub kremowe. Myślicie, że to lepiej że mam inny, bo się będę wyróżniać? Niestety nie – w wielu miejscach organizatorzy wymagają jasnych namiotów. Weźcie to pod uwagę przy wyborze tak drogiej rzeczy.
  • zapytajcie czy organizator zapewnia stolik, krzesła i oświetlenie. Jeśli nie. Musicie to wszystko zorganizować sami.
  •  obciążniki, które przytrzymają namiot, który będzie chciał odfrunąć w razie złej pogody. Mówię o tym, bo to ważne, a mnie tego wcześniej nikt nie powiedział.  Na jednym z kiermaszy mimo, że zawiesiłam się na stelażu to i tak poleciał – ze mną. A szarpnął tak, że uszkodził mi rękę i nie mogłam pracować przez pewien czas.
  • koszt benzyny i cena za stoisko.  Ceny są różne. Od 30 zł do nawet 300 za dzień. Bywają też darmowe i wierzcie mi, czasem są lepsze od tych drogich. Wszystko jest kwestią tego, co oferujecie. Na jarmarkach najlepiej sprzedają się tańsze drobiazgi. Więc jeśli tworzycie przepiękne kolie ze srebra, to raczej jarmark u babci Stasi to nie jest Wasz target. Jak już napisze tą książkę to dam znać :D
  • kiedy wybieracie jarmark upewnijcie się, ze jest to jarmark rękodzieła a nie festiwal sztuki chińskiej połączony z performance waty cukrowej, okraszony balonami ze świnką Pepą. Nie mam nic do świnki Pepy, ale wierzcie mi, często jest tak, że rodzice wolą kupić dziecku balon, colę, watę i pierścionek za 2zł, niż zatrzymać się przy rękodziele.  Dlatego, kiedy dostaniecie jakąś ofertę, albo sami coś znajdziecie – poczytajcie o poprzednich edycjach, pooglądajcie zdjęcia i napiszcie do kogoś, kto tam był  i widział.

Ja miałam mega szczęście, bo na moim pierwszym kiermaszu poznałam 2 wspaniałe osoby, z którymi jestem w stałym kontakcie i które z własnej woli podesłały mi informacje o fajnych kiermaszach na których warto się pojawić. Pozdrawiam koniczynki. Jeśli lubicie ceramikę, to do nich zajrzyjcie.

gdzie sprzedawać rękodzieło

Stoisko na kiermaszu, zdjęcie pochodzi z własnego archiwum

SPRZEDAŻ PRZEZ INTERNET

1) własna domena i sklep internetowy

Fajnie, bo sami jesteście sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Trudniej wypozycjonować, i przedostać się do klienta szczególnie na początku. Ale powiedzmy, że macie już pewne grono odbiorców, którzy poślą Was dalej w świat. I tak poleci. Będzie z tym sporo pracy, ale po coś założyliście firmę. Przecież nie chcecie odpoczywać, obijać się i spać w nocy. Gdybyście chcieli – nie zakładalibyście działalności :D (mówię tu szczególnie o początkach. Dobrze, że ja śpię bardzo mało).

Założenie sklepu internetowego z rękodziełem, wbrew pozorom nie jest trudne. Istnieje wiele platform, które mają tak zwane rozwiązania pudełkowe. Oznacza to, że kupujesz szablon sklepu, personalizujesz go pod swoje potrzeby i płacisz abonament za jego utrzymanie. Rozwiązania pudełkowe oferują na przykład IAI-Shop czy shoper. Są to tanie i dobre rozwiązania dla małych podmiotów, które nie mają na tyle dużej oferty, żeby potrzebować własnych rozwiązań, co wiąże się z kolei z własnym działem programistów.

Zapytałam o ten model sprzedaży Martę Krauze z pasartu, która odpowiedziała: “Własna domena w internecie i miejsce, gdzie klient może obejrzeć prace, to podstawa i od tego powinno się zaczynać myślenie o sprzedaży. Stoisko na kiermaszach czy oferta na facebooku powinna być uzupełnieniem własnej strony, gdzie 24/7 klient może obejrzeć nasze prace. Sklep to podstawa do budowania swojej marki, dostępność do narzędzi pozwalających na działania marketingowe, możliwość budowania bazy klientów i przede wszystkim własne miejsce, na które mamy wpływ. We własnym sklepie jedyną niespodzianką, jaka może Cię spotkać, to zapomnienie o płatności za przedłużenie domeny. Facebook może Cię zablokować, na targach mogą Cię postawić w kącie bez światła, na jarmarku spadnie deszcz. Własna witryna jest stabilna, przewidywalna i pewna – do tego jest miejscem, gdzie zawsze będziesz.”

2) galerie rękodzieła

Miejsca takie różnią się głównie stopniem wypozycjonowania w Internecie, warunkami przyjęcia nowych artystów, wysokością prowizji, oraz jakością sprzedawanego rękodzieła. Zawsze (!) zanim wyślemy zgłoszenie polecam zapoznać się z regulaminem. To pozwoli Wam zaoszczędzić czas swój i osób obsługujących te strony. Niektóre galerie mają bardzo wysoki próg oczekiwań i nie ma się co obrażać jeśli nie zostaniecie przyjęci. Czasem tak jest, szczególnie na początku drogi.  A teraz przybliżę Wam kilka znanych i mniej znanych miejsc.

  • trendymania – popytałam znajomych rękodzielników i byłam zdziwiona jak wiele niesamowicie uzdolnionych dziewczyn, odznaczających się stylem nie do podrobienia powiedziało mi, że się tam nie dostały. Ale próbować trzeba zawsze. Poziom mają niesamowicie wysoki. Trendymania pobiera 20% prowizji. Jeśli jesteście zainteresowani spróbowaniem swoich sił to polecam ich regulamin.
  • pakamera – którą zna chyba każdy kto zetknął się z rękodziełem. Aby się tam dostać trzeba przesłać swoje zdjęcia i opisy, oraz czekać na zaakceptowanie. Słyszałam, że obecnie przyjmują tylko osoby, które mają profesjonalnie przygotowane port folio,  wraz ze zdjęciami produktowymi. Jednak przyznam szczerze, ze sama do pakamery nie wysyłałam zgłoszenia i obecnie nie planuję. Jeśli jednak chcielibyście spróbować, to tutaj link jak to zrobić.
  • dawanda – aby założyć konto sprzedażowe trzeba się zarejestrować, otrzymać najpierw możliwość bycia kupującym a później dopiero można się ubiegać o otworzenie butiku. Od stycznia portal zmienił cennik. Wcześniej pobierana była tylko prowizja. Teraz wystawienie oferty jest płatne tak jak i jest pobierana prowizja. Ale niższa niż poprzednio bo 10,5%. Tutaj macie dokładny cennik. A na stronie głównej dowiecie się jak założyć konto. Dawanda jest przyjaznym portalem, który wchodzi w interakcje ze sprzedającymi. Jednak pilnujcie zakupów. Miałam sytuację, w której jedna Pani kliknęła “kup” na wszystkich moich produktach a ja nie byłam tego świadoma, bo maile z informacją trafiły do spamu.. Niestety musiałam zapłacić prowizję od wszystkich produktów, bo przegapiłam moment w którym mogłam anulować kupno. Upewnijcie się, ze maile trafiają tam gdzie mają trafiać :)
  • arsneo – tutaj również konieczne jest wysłanie zgłoszenia ze swoimi pracami. Szczegóły znajdziecie pod tym linkiem .
  • Oczywiście w sieci możemy znaleźć także inne, mniejsze galerie gdzie też można wystawić swoje prace. Takie jak np. srebrnaagrafka, artillo, nastrojowo, ludowomi, czy art-madam.

3) sklep na facebooku

Dla mnie najnowsza, która właśnie się pojawiła i którą obecnie testuję :)

gdzie sprzedawać rękodzieło

Facebook wyszedł naprzeciw sprzedawcom i stworzył możliwość dodania własnego sklepu na  fanpageach. Dlatego jeśli jesteście posiadaczami fp – to możecie takie coś otworzyć. Wasz sklep na portalu może istnieć sam. Bez połączenia z innymi stronami sprzedażowymi. Wtedy klienci piszą do Was bezpośrednią wiadomość, że chcą i kupują.  Ale co z takimi, którym trochę brak zaufania? I którzy woleli by, żeby sprzedaż szła jednak przez jakąś platformę? Fb daje nam możliwość powiązania sklepu z galeriami internetowymi. Wtedy po kliknięciu w link, klient zostanie przeniesiony bezpośrednio do strony na której jest produkt. Pamiętajcie tylko żeby do ceny doliczyć prowizję.

Przyznam szczerze, że czekałam na coś takiego. FP może być Waszą wizytówką. Możecie tam pokazać co tworzycie, jak tworzycie. Możecie przedstawić trochę siebie, a teraz przy okazji sprzedać Wasze produkty.

Mam nadzieję, że nie namieszałam Wam w głowach i, że macie już jakiś pogląd na to, gdzie sprzedawać rękodzieło :). Każdy sposób na sprzedaż jest dobry. Możecie je wszystkie razem łączyć i testować. Ważne, żebyście miejsce dopasowali do swoich potrzeb i produktów, które chcecie sprzedać. Na początku będziecie powoli poznawać wszystko. Bo choć być może obserwowaliście to latami i latami planowaliście – to i tak, kiedy już tworzycie swoją markę musicie się kilka razy potknąć, żeby dojść do rozwiązań idealnych. Dlatego dawajcie sobie szansę i nie zamykajcie się na współpracę. Powodzenia dziewczyny :)

Pozdrawiam Justyna

Justyna Kąkol znana także jako GithagoArt. Miłośniczka kolorowych sznurków i dobrych kamieni. Wraz ze swoim czarnym jak noc kotem tworzy tutoriale poświęcone hand made i DIY. Ciągle wpada na nowe pomysły, które najbliższe otoczenie musi znosić i przyjmować z entuzjazmem. Trochę wiedźma, trochę dziecko kwiatów. Kocham to co robię i chcę zhandmadować świat :)

Artykuł Jak i gdzie sprzedawać rękodzieło – przewodnik pochodzi z serwisu Pasart Blog.

Jak przechowywać biżuterię? Inspiracje DIY i nie tylko.

$
0
0
jak_przechowywać_bizuterie

 Która z nas nie kocha biżuterii? Jest tu jakaś? Łapka w górę. Jasne – wiem, że nie. Kochamy robić biżuterię, kochamy na nią patrzeć i wiedzieć, że osoby które ją od nas dostają będą z niej korzystać długi czas. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem kolekcjonerką ładnych rzeczy. Kiedy bywam na kiermaszach zawsze wracam z jakimś nowym biżuteryjnym drobiazgiem. Niestety, mimo iż wiele osób nazywa mnie Wiedźmą – nie umiem zaczarować mojej przestrzeni mieszkalnej tak, żeby się magicznie powiększała. Biżuterii przybywa, a miejsca jak na lekarstwo. Coraz częściej zadawałam sobie pytanie jak przechowywać biżuterię, żeby była ładnie wyeksponowana, ale jednocześnie bezpieczna i służyła mi długo. Doszłam do wniosku, że trzeba koniecznie przeorganizować przestrzeń. 

Miałam marzenie, żeby moje biżutki rzucały się w oczy od razu po przejściu przez próg mojej mikro pracowni. Zaczęłam szukać rozwiązań w internecie. I ku ogromnej radości, moim oczom ukazał się ogrom możliwości. W planach długofazowych mam zakup kilku pięknych ekspozytorów do biżuterii. Jednak zanim pozwolę sobie na taki zakup postanowiłam pobawić się w DIY i popróbować domowych sposobów na przechowywanie biżuterii. Pomyślałam sobie, że skoro ja miałam taki problem, to na pewno jest nas więcej. Dlatego dzisiaj przychodzę z kilkoma inspiracjami, które być może sprawdzą się też u Was. Zanim jednak zacznę rozwodzić się nad moją miłością do wszystkiego co ręcznie robione – chcę powiedzieć o jednej ważnej rzeczy. Nie każda biżuteria powinna być trzymana na widoku. Nie, nie dlatego, że na pewno złodzieje czają się wszędzie 😊 ale dlatego, że zwyczajnie może niszczeć. Pomijając już fakt kurzenia się rzeczy, których używamy rzadko. Srebro i elementy posrebrzane czernieją. Dlatego dobrze jest je trzymać w pudełeczkach w zacienionym miejscu. Najlepiej każde osobno. Wrzucanie pierścionków, kolczyków i broszek „do jednego worka”, może zaowocować uszkodzeniem tych delikatniejszych Szczególnie, kiedy wbije się w nie na przykład broszka. Warto mieć to na uwadze, gdy będziecie próbowali przeorganizować swoją przestrzeń. Jeśli nie chcecie, żeby wasza biżuteria była na widoku, to kupując kasetki, pudełeczka i inne opakowana do ukrycia biżuterii – przypilnujcie żeby miały osobne przegródki. Unikniecie w ten sposób niszczenia biżutków. No i przy okazji będziecie mogły od razu rozpoznać w którym pudełeczku co macie zamiast przeszukiwać masę biżuteryjną w poszukiwaniu drugiego kolczyka od pary 😊

No a teraz do rzeczy:

Zacznę od przechowywania bransoletek. Zrobiłam sobie kiedyś ekspozytory z rolek po ręczniku papierowym 😊 Wytrzymały jakiś czas, jednak  mimo mojej miłości do recyklingu nie był to efekt, którego szukałam. Bardzo lubię naturalne rozwiązania. Uwielbiam drewno – jego kolor i fakturę. Stąd też powstał pomysł na drewniane ekspozytory. Ich niewątpliwym plusem jest waga. Ci którzy mnie znają wiedzą, że mam wszędobylskiego kota, który chyba umie latać i dostać się na każdą półkę w mieszkaniu. Musiałam wymyślić coś stabilnego i na tyle dużego, żeby nie był w stanie tego zrzucić. I tak powstały prezentatory przedstawione poniżej. Nadają się idealnie nie tylko do przestrzeni domowej, ale także na kiermasze, czasem kiedy wietrzyk przywieje zwykłe stojaczki lubią pofruwać. A tych nic nie rusza. Jak widzicie mniejszy jest na bransoletki a większy sprawdził się idealnie przy wiankach. Każda z nas może sobie taki ekspozytor zrobić, Wystarczy trochę grubszych gałęzi, wkrętarka i trochę wiary, że nie przykręcimy sobie paluchów 😊

IMG_2913-2

IMG_2914-2

IMG_2928-2

Jednak apetyt rośnie w miarę tworzenia i poza wielkimi, ciężkimi ekspozytorkami zrobiłam mniejsze. Kupiłam najtańszą poduszkę w jednym z marketów budowlanych. Uszyłam poszewki i tak powstały moje małe poduszeczki. Mistrzem szycia nie jestem, ale efekt mnie zadowolił na tyle, ze używam ich do dzisiaj. I to jest też rzecz, którą możecie zrobić sobie bez problemu w domowym zaciszu.

DSC_0285

Oczywiście można kupić gotowe już ekspozytory. Które wyglądają tak jak poniżęj:

Zora małe - (21)

Zora małe - (24)

Zora małe - (43)

albo wykorzystać to co znajdziemy w domu 😊 ja niektóre trzymam na tzw. „kocie”.

DSC_0731małe

Gładkie stożkowe butelki też dadzą radę. Możecie nasypać do nich kolorowy piasek i macie piękną ozdobę i ekspozytor w jednym 😊

butelki

https://pl.pinterest.com/pin/502081058431534936/     https://pl.pinterest.com/pin/549579960747592763/

 

Przejdźmy teraz do wisiorów, łańcuszków i tego co powinno wisieć żeby się nie poplątało.

Z naszyjnikami typu zamotka i filcowymi miałam niemały problem. Są spore i ciężko było znaleźć dobre miejsce w którym mogłyby sobie wisieć. Ale znalazłam dobry sposób. Wybrałam się do lasu w poszukiwaniu gałęzi. Znalazłam kilka takich, które mi odpowiadały. Wkręciłam w nie haczyki, zawiesiłam na ścianie i voila 😊 ekspozytor gotowy. Znowu drewno. A do tego ładnie, kolorowo, a wisiory się nie plączą i nie psują.

IMG_2939-2

IMG_2940-2

IMG_2942-2

IMG_2945-2

IMG_2959-2

Oczywiście zdaję sobie sprawę że kawał drewna na ścianie to nie jest marzenie każdej dziewczyny, dlatego spieszę z informacją, że są również inne rozwiązania. Całe szczęście w sklepach z artykułami domowymi mamy ogromny wybór różnego typu haczyków. Od takich pojedynczych, do kompletów. Są kolorowe, białe, rozkładane, montowane na stałe, albo takie które można przemieszczać. Kilka takich propozycji przedstawiam Wam poniżej:

drzewko-horz

https://pl.pinterest.com/pin/773563673464738193/ https://pl.pinterest.com/pin/422212533791482039/ https://pl.pinterest.com/pin/450219293989017761/ https://pl.pinterest.com/pin/347903139950362384/

 

Co do kolczyków, to sprawa ma się chyba najprościej :) Te których nie używacie często warto schować w woreczki strunowe i odłożyć w zacienione miejsce, żeby się nie kurzyły i nie zniszczyły. Najważniejsze żeby leżały płasko, albo wisiały w bezpiecznym miejscu. A sposobów na wieszanie jest sporo. Najłatwiejszy, który stosowałam kiedyś, to zawieszenie sznurka na ścianie i powieszenie kolczyków na biglach. Co z tymi, które są na sztyftach? Najlepiej wbić je w tekturkę i powiesić np na spinaczach. Na małe kolczyki, możemy wykorzystać nawet starą tarkę, którą znajdziemy w kuchni. Możemy ją pomalować, lub ozdobić techniką deocupage i będzie się ładnie prezentować.Obecnie do wieszania kolczyków używam ramki z motywacyjnymi kartkami, którą dostałam na urodziny. Uwielbiam na nią patrzeć, bo motywuje mnie do działania i uśmiechu. A kolczyki można powiesić nie tylko na klamerkach, które w sobie ma, ale także na sznureczkach. Zobaczcie na zdjęcie :)

IMG_2933-2

A co z pierścionkami? Tu sprawa wydaje mi się najłatwiejsza. Przynajmniej w kwestii DIY. Wystarczy że mamy trochę waty, rurki do napojów i materiał. Albo po prostu najzwyklejszą w świecie gąbkę i dwa pudełka 😉 Łatwo możemy stworzyć przegródki do przechowywania naszych malutkich skarbów. Te ekspozytory idealnie nadadzą się także, do trzymania małych kolczyków typu wkrętki.pierścionki

Podobnie rzecz ma się z broszkami. Najłatwiejszą i najlepszą metodą jest wpięcie ich w coś miękkiego. Idealnie nadadzą się do tego uszyte poduszeczki. Można je też z powodzeniem schować do drewnianej skrzyneczki, aczkolwiek będą wtedy niewidoczne.

broszki

Co do kolii to mam ich niewiele i niewiele ich przechowuję. Dlatego nie kombinowałam nad produkcją ekspozytorów i poszłam po łatwiźnie zakupując szyję 😊 aczkolwiek kiedyś na szybko potrzebowałam je rozłożyć i zrobić zdjęcia na czymś białym. Wpadłam wtedy na pomysł zronienia stożków z białego papieru. I sprawdziło się na jakiś czas 😊 Niestety nie mam zdjęcia, ale zronienie stożka z papieru jest banalnie proste i na pewno dacie sobie radę :)

A co do zakupionej szyi wygląda ona tak jak na zdjęciu poniżej:

półka

No to tyle o moim DIY. A czy Wy macie jakieś swoje sprawdzone pomysły na przechowywanie? Preferujecie ekspozytory zrobione ręcznie czy raczej stawiacie na te kupne?

Mam nadzieję, że moje pomysły zainspirują także Was :) Podzielcie się spostrzeżeniami w komentarzach :)

Pozdrawiam Justyna z GithagoArt

^3AB470695AB991F0B1E315DF8A5E9BAC076E0DFF9B76D1B6DC^pimgpsh_fullsize_distr

Specjalnie dla Was utworzyliśmy grupę zrzeszającą pasjonatów biżuterii ręcznie robionej. Do grupy należą zarówno osoby początkujące, jak i bardziej zaawansowane, również te, które tworzą dla Was kursy. To tutaj możesz pochwalić się swoimi projektami, zapytać o radę, wyjaśnić wątpliwości odnośnie kursów, zgłosić swoje propozycje kursów, a także nawiązać nowe znajomości, z ludźmi, którzy mają takie samo hobby jak Ty :). Zapraszamy! Do grupy możesz zapisać się tutaj.

Justyna Kąkol znana także jako GithagoArt. Miłośniczka kolorowych sznurków i dobrych kamieni. Wraz ze swoim czarnym jak noc kotem tworzy tutoriale poświęcone hand made i DIY. Ciągle wpada na nowe pomysły, które najbliższe otoczenie musi znosić i przyjmować z entuzjazmem. Trochę wiedźma, trochę dziecko kwiatów. Kocham to co robię i chcę zhandmadować świat :)

 

Artykuł Jak przechowywać biżuterię? Inspiracje DIY i nie tylko. pochodzi z serwisu Pasart Blog.

Ukośnik – kurs na sznur szydełkowo koralikowy

$
0
0
ukośnik kurs na sznur szydełkowo koralikowy

Zapraszamy na kurs tworzenia biżuterii, w którym Natalia Slipchenko pomoże Wam opanować ukośnik. Natalia przygotowała dla Was kurs na sznur szydełkowo koralikowy z którego wyczarować możecie efektowną bransoletkę lub naszyjnik. Z kursu dowiecie się też czym różni się zwykły sznur od ukośnika oraz jakich błędów należy się wystrzegać w trakcie tworzenia. Szydełko w dłoń i do dzieła!

Dlaczego ja uwielbiam ukośnik, a nie zwykły sznur szydełkowy? Dlatego że ukośnik daje większe możliwości wyboru wzorów i grubości naszyjnika. Sznur ukośnikiem nie ma ograniczeń szerokości i da się go przerabiać już od 6 koralików w rzędzie. Jak rozróżnić zwykły sznur i ukośnik? Bardzo łatwo, po tym jak układają się koraliki. W zwykłym sznurze one są ułożone poziomo, a przy ukośniku są pochylone wprawo (u leworęcznych odwrotnie).
sznur szydełkowo koralikowy ukośnik
Dla osób, które nigdy nie trzymały szydełka w rękach, lepiej zacząć od ćwiczeń bez koralików i z grubszą włóczką. Gdy ruchy będą już automatyczne i szydełko przestanie wypadać z dłoni można śmiało zaczynać przygodę z ukośnikiem :).
Specjalnie do tego kursu stworzyłam prosty geometryczny schemat w którym będzie łatwiej zauważyć błędy przy robieniu sznura. Dla początkujących sznur o jednym kolorze nie jest łatwiejszy, bo na nim prawie nie widać błędów. Również chcę zwrócić waszą uwagę na grubość pierwszego sznura, najlepiej zaczynać od wzorów 15-18 koralików w rzędzie. Mają dosyć dużą średnicę, dlatego wbijanie się szydełkiem pod oczka jest wygodniejsze.
sznur szydełkowo koralikowy ukośnik

 

No to zaczynamy przygodę! Będą nam potrzebne:

3-Kurs-Ukosnik pedzel

1. Koraliki TOHO – 11/o (potrzebne są koraliki wybranych kolorów. U mnie to: brązowe Opaque/Oxblood – 19gr, kremowe Inside-Color Rainbow Crystal/Creme Lined – 10gr, błękitne Silver-Lined Milky/Aqua – 2gr. Wyjdzie nam sznur z 15 koralików w rzędzie o długości około 36 cm bez zapięcia).
2. Nici jubilerskie – do szycia skóry i jeansu o grubości „30” – np. Talia 30, lub kordonek o grubości nie mniej niż 100m/10gr taki jak Yarn Art Canarias. Na jasnej nici szydełkować jest dużo łatwiej, niż na ciemnej. Grubsze kordonki zupełnie nam nie pasują (chyba że będziecie przerabiać z Toh/o 8o), będą prześwitywać przez koraliki i psuć cały wygląd naszej pracy.
3. Szydełka – w rozmiarach od 0,6 mm do 1,0 mm. Wybór szydełka jest indywidualny i zależy od tego z jaką ścisłością dziergacie. Jeśli nie macie żadnego, to możecie zacząć od 0,75 mm.
4. Igła jubilerska – do nawlekania koralików. Ja uwielbiam igłę Big Eye, jest rewelacyjna! Jeśli nie posiadacie takiej, to zawsze można zrobić przejściówkę do zwykłej igły do szycia z nici monofilowej lub nici do zębów.
5. Zapięcia do biżuterii – Zrobimy wszystko szybko i bez poświęcenia całego dnia. Nawet wasze dzieci mogą wam w tym pomóc bo wybraliśmy magnetyczne zapięcie! Zapięcie powinno mieć otwór 10 mm.
6. Klej jubilerski – do sznurów koralikowych klej musi być naprawdę mocny, gęsty i przezroczysty. Z własnego doświadczenia mogę polecić UHU Super Glue w żelu przezroczysty lub klej dwuskładnikowy epoksydowy typu Poxipol.

Produkty potrzebne do wykonania sznuru szydełkowo koralikowego znajdziesz tutaj. Pamiętaj, że zarówno kolory, jak i wzór zaprezentowane w kursie, to jedynie nasza propozycja. Twój naszyjnik czy bransoletka, mogą prezentować się zupełnie inaczej :).

Zaczynamy pracę od schematu. Schematy o takim wyglądzie stworzono na stronie Crochetbeadpaint online, mają 3 wersje językowe (rosyjska, angielska, niemiecka). Nas interesuje ilość koralików w rzędzie, ilość rzędów w sekwencji i ilość kolorów.
Policzmy ile sekwencji musimy nawlec, aby mieć naszyjnik potrzebnej długości. Sekwencja składa się z 13 rzędów to jest około 2,1 cm (6 rzędów = 1 cm przy użyciu koralików Toho 11/o). Jeżeli chcemy otrzymać na końcu sznur o długości 36 cm 36/2,1=17,14 sekwencji (zaokrąglimy do 17).

 

sznur szydełkowo koralikowy ukośnik
Koraliki wybranych kolorów wysypiemy przed sobą na matę blisko jeden obok drugiego. Przewlekamy nić lub kordonek przez igłę nie odcinając nici od szpulki, będziemy potrzebowali około 60m nici na cały naszyjnik. Teraz idziemy z lewej strony schematu do prawej, z góry na dół według różowych strzałek. Białych nie nawlekamy, to są puste komórki schematu.
1 kor. beżowy
4 kor. brązowe
1 kor. beżowy
2 kor. brązowe
1 kor. beżowy
2 kor. brązowe
1 kor. beżowy
3 kor. brązowe
1 kor. beżowy… i tak do końca schematu.
Powtarzamy całą sekwencję tyle razy, ile wyliczyliśmy wcześniej. Niektóre rękodzielniczki zapisują sobie sekwencję na dyktafon i nawlekają bez patrzenia w kartkę.
Nawlekając koraliki przeciągajcie je jak najdalej do kłębka. Po kilku dobrych godzinach nawlekanie skończone. Mamy na nici 17 pełnych sekwencji.
sznur szydełkowo koralikowy ukośnik
Zaczynać można na różne sposoby ale dla mnie najbardziej się sprawdza magic loop (magiczne kółko).
1. Układamy koniec nici na wskazującym palcu lewej ręki i owijamy go 1 raz. Nić od szpulki (główna) przytrzymujemy palcem środkowym.
2. Wbijamy się szydełkiem pod nitkę przed krzyżykiem z nici na palcu i łapiemy nić główną, którą trzymamy palcem.
3. Przeciągamy do siebie i jeszcze raz nabieramy samą nić
4. Przeciągamy przez oczko na szydełku i zaciągamy.


Lub możecie zrobić łańcuszek i zamknąć go w kółko oczkiem ścisłym.
Teraz wracamy do schematu i uważnie sprawdzamy, ile koralików w rzędzie mamy – 15. Robimy 15 półsłupków do środka naszego magicznego kółka. Półsłupek – jest podstawą robienia ukośnika, jeśli potraficie go zrobić, to dalej już jest luzik ;).
1. Wbijamy szydełko pod 2 nici, które tworzą kółko, nabieramy nitkę, tak by powstało na szydełku drugie oczko.
2. Nabieramy ponownie nitkę na szydełku i przeciągamy ją przez oba oczka znajdujące się na szydełku.
Te czynności musicie ćwiczyć dopóki nie nauczycie się ich wykonywać z zamkniętymi oczami. Właśnie teraz zaczynamy. Już macie 15 oczek na waszym magicznym kółku, teraz pociągniemy za krótki koniec nitki, żeby zmniejszyć nasze kółko. Gotowe!
Zamykamy nasze kółko oczkiem ścisłym (wbijamy się w pierwsze oczko pod dwie nitki, łapiemy nić i przeciągamy przez wszystkie oczka na szydełku).

Przeliczcie oczka jeszcze parę razy. Pokażę kolorem co macie liczyć.
6-Kurs-Ukosnik pedzel
Przerabiamy półsłupkami następny centymetr lub półtora. Koraliki Toho ładniej się układają, jeżeli wbijacie szydełko pod 2 nitki oczka (te które zaznaczyłam kolorem wcześniej). Oczko po oczku, spiralnie, to znaczy nie mamy na razie początku i końca rzędu. Jeżeli macie uczucie, że jeszcze wam idzie opornie, to róbcie dalej. Kończymy, kiedy widzimy, że nasza rureczka ma jednakową średnice przez ostatni centymetr, bo w 90% przypadków będzie się zwężała. Długi „rękawek” z nici później można po prostu odciąć.
I teraz zaczynamy prawdziwy ukośnik z koralikami. Przerabiamy tak samo, jak przed tym, tylko w pewnym momencie dodajemy koralik. Odliczamy 15 koralików (dokładnie tyle ile macie w rzędzie według schematu) i przesuwamy je na nici bliżej szydełka. Powtarzamy wszystkie czynności dotyczące półsłupka.
1. Wbijamy szydełko pod 2 nitki oczka poprzedniego rzędu.
2. Podsuwamy jeden koralik jak najbliżej naszego sznura.
3. Nabieramy nitkę za tym pierwszym koralikiem.
4. Na szydełku mamy 2 oczka. Łapiemy nitkę i przeciągamy przez 2 oczka znajdujące się na szydełku.
Nie trzeba jakoś specjalnie układać koralika, on sam się ułoży prawidłowo. Zachęcam was do zapamiętania tej prostej formuły na półsłupek „Koralik, Nitka i 2 Oczka”, powtarzajcie w trakcie szydełkowania żeby się nie pomylić.
Pierwszy rząd skończony. Przesuwamy następne 15 koralików. To już ostatni raz, kiedy odliczamy ilość koralików dla całego rzędu. To pomoże prawidłowo zacząć pracę ze wzorem. Proszę zwrócić szczególną uwagę na miejsce, w które wbijamy nasze szydełko, zaczynając drugi rząd. Potrzebne jest nam oczko po lewej stronie od pierwszego koralika.

Dalej przerabiamy półsłupkami cały czas (podsuwamy koralik, wyciągamy nitkę, przeciągamy przez 2 oczka na szydełku). Pamiętacie „Koralik, Nitka i 2 Oczka”? Możecie śpiewać jako mantrę ;).
I cały czas macie pilnować wzoru, na początku w każdym rzędzie, potem w co drugim itd. Jeśli zauważymy, że gdzieś macie przesunięcie wzoru, prujemy do tego miejsca i sprawdzamy, na czym polega błąd.

FAQ. Najczęstsze błędy przy ukośniku:
1. Koraliki nierówno się układają, wraz z tym ciężko jest wbić się pod oczka poprzedniego rzędu. – Koraliki mają za ciasno. Grubsze szydełko ma to poprawić.
2. Koraliki nierówno się układają. – Sprawdzamy, czy wbijamy się pod 2 nitki oczka.
3. Bardzo widoczna nitka pomiędzy koralikami. – Jeśli nić jest odpowiedniej grubości, w takim razie trzeba zmienić szydełko na cieńsze.
4. Wzór się rozjechał. – To może się stać z kilku powodów: pomyłka przy nawlekaniu, ominięcie jednego oczka, przerobienie 2 półsłupków do tego samego oczka, zostały podsunięte 2 koraliki zamiast jednego lub przerobione oczko bez koralika.
Muszę też uprzedzić, że początek sznura u początkujących nie wygląda pięknie. Nawet u osób które mają doświadczenie czasem tak się zdarza. Pierwsze 5 cm mogą być za luźne, a potem sznur się zwęża. Jeżeli w tym przypadku wzór jest OK, to znaczy, że w końcu wyszliście na swoją średnią ścisłość. Musicie zapamiętać na ile się da tego uczucia i przy następnej pracy już od tej ścisłości zacząć. A jak ktoś jest perfekcjonistą, jak ja, to prujcie wszystko łącznie z pierwszym rzędem i zacznijcie od początku żeby mieć idealny równy sznur. Również idealnie jest, kiedy wbijacie się pod oczko bez użycia zbędnej siły. Szydełko ma poruszać się płynnie i nie zginać się pod naciskiem, a palce nie powinny się męczyć.
Teraz na temat elastyczności sznura. Nie ma na to żadnej reguły, tylko zależy od tego, kto jaki lubi. Z doświadczenia wiem, że najlepiej mieć do 20 koralików w rzędzie, wtedy nie potrzebujemy wypełnienia sznura od środka. Po za tym nie ma co porównywać zwykłego sznura do ukośnika, ukośnik nie służy do zawiązywania w węzły i nie powinien być za miękki. Kiedy wypełniamy sznur? Wtedy, gdy po ułożeniu w koło zauważymy zgięcia na powierzchni sznura.
A w międzyczasie przerobiliśmy już wszystkie nawleczone koraliki. Mam nadzieję, że się udało! Na tym etapie wyszedł nam taki piękny ukośnik około 36 cm długi. Taki choker można nosić klasycznie na szyi, ale także podwójnie owinięty wokół nadgarstka jak bransoletka. Kończymy go kilkoma rzędami bez koralików, przerabiamy półsłupki na taką długość która nam odpowiada. Nie robimy za długiego rękawka, wystarczy 1 cm. Obcinamy nić i przeciągamy ją przez oczko na szydełku, mocno zaciągamy.
sznur szydełkowo koralikowy ukośnik
Do wykończenia sznura będzie nam potrzebne magnetyczne zapięcie i klej. Również można użyć metalowych lub plastikowych końcówek lub plecionych z koralików. W takim przypadku będą jeszcze potrzebne kółka montażowe, szpilki i zapięcia. Zwracajcie uwagę, żeby nie łączyć półfabrykatów różnych kolorów w jednej pracy.
Zastosujemy klej do rękawka z nitki i pary rzędów koralików. Róbcie to szybko, ale uważajcie, żeby nie dać za dużo kleju. Wykonujemy tę czynność z jedną częścią zapięcia. Wkładamy koniec sznura do końcówki (można sobie pomóc wykałaczką lub pincetą). Jeżeli gdzieś wam wypłynie kropelka kleju, usuwamy ją jak najszybciej chusteczką. Powtarzamy z drugim końcem sznura i zostawiamy na jakiś czas do wyschnięcia (zależy od rodzaju kleju).

sznur szydełkowo koralikowy ukośnik

Gratuluję! Macie swój pierwszy sznur ukośnikiem! Przepraszam, zapomniałam powiedzieć na początku że ukośnik strasznie wciąga ;).

sznur szydełkowo koralikowy ukośnik

10-Kurs-Ukosnik pedzel pedzel

sznur szydełkowo koralikowy ukośnik

sznur szydełkowo koralikowy ukośnik

 

Jak Wam się podobał kurs? Może macie jeszcze jakieś pytania? Dajcie znać w komentarzu :)!

https://www.facebook.com/groups/303036043500334/

Specjalnie dla Was utworzyliśmy grupę zrzeszającą pasjonatów biżuterii ręcznie robionej. Do grupy należą zarówno osoby początkujące, jak i bardziej zaawansowane, również te, które tworzą dla Was kursy. To tutaj możesz pochwalić się swoimi projektami, zapytać o radę, wyjaśnić wątpliwości odnośnie kursów, zgłosić swoje propozycje kursów, a także nawiązać nowe znajomości, z ludźmi, którzy mają takie samo hobby jak Ty :). Zapraszamy! Do grupy możesz zapisać się tutaj.

 

Natalia Slipchenko znana także jako FATAMORGANA jest miłośniczką rzeczy pięknych. Kocha grafikę, fotografie i różnego rodzaju rękodzieło. Nie tak dawno zakochała się w sznurach ukośnikiem i w tym momencie poświęca wolny czas tylko tej sprawie. Oprócz szydełkowania tworzy autorskie wzory do sznurów i DIY tutoriale. Więcej prac Natalii możecie zobaczyć na jej stronie FB  lub obserwować ją na Instagramie.

Artykuł Ukośnik – kurs na sznur szydełkowo koralikowy pochodzi z serwisu Pasart Blog.

Jak się nauczyć nowego rękodzieła w weekend – podejmij wyzwanie już dzisiaj!

$
0
0
luc

Handmade to studnia bez dna. Wie to każdy, kto choć raz dotknął koralika, linki, czy bigla. Kiedy wpadniesz, to lecisz coraz głębiej i głębiej a końca nie widać. Jednak to taka pozytywna studnia, bo dzięki niej masz gwarancję, że nigdy nie będziesz się nudzić. Masz to, czego innym często brakuje – pasję. Pewnie nie raz, nie dwa musieliście odpowiedzieć na pytania „serio? Chce Ci się?”, „nie masz co robić?”, „czy Ty czasem śpisz?”.  Zanim założyłam działalność takie pytania przejawiały się często. Ale umiałam sobie świetnie z nimi radzić, bo czułam się zrelaksowana i miałam świadomość, że robię super biżuterię, którą chciały te same osoby, które czasem z ironicznym uśmiechem pytały o moje zdrowie psychiczne.

DSC_0494

Co jakiś czas zachwycałam się czymś nowym, co koniecznie musiałam mieć, wypróbować, zacząć. Czasem były to techniki zupełnie nie trafione, a czasem coś w czym zakochiwałam się od pierwszego dotknięcia. Niektóre wymagały ode mnie poświęcenia ogromu uwagi i czasu, (sutasz zjadł mi 2 lata zanim stwierdziłam, ze jestem zadowolona) a inne kilka godzin i wychodziło z tego coś bajecznego, albo totalne zło, które chowałam do szuflady na bardzo, bardzo długo. Ale odhaczałam sobie kolejne wykonane zadanie na mojej mapie handmadowej 😊

Dlaczego Wam o tym mówię? Bo zaczęłam handmadowanie w czasie, kiedy nie było to modne i ciężko było znaleźć kogoś, kto by się ze mną ekscytował nowymi kamyczkami. Całe szczęście te czasy minęły, kiedy poszłam na studia i poznałam ludzi, którzy może nie szaleli na punkcie rękodzieła, ale fascynowali się moją fascynacją 😊. Zbiegło się to też z momentem „rewolucji internetowej”. Nagle poznałam facebooka, znalazłam grupy rękodzielnicze i dostałam jeszcze większej motywacji a apetyt na nowości rósł we mnie w miarę tworzenia i poznawania nowych, wspaniałych rękodzielniczek, które wspierały mnie w rozwoju i zdobywaniu wiedzy. Ostatnio na grupie pasart i przyjaciele pojawił się temat, w którym motywujemy się do robienia nowych rzeczy. Temat mnie zachwycił, bo przypomniałam sobie, że właściwie od kilku tygodni nie nauczyłam się niczego nowego. I stąd pojawił się pomysł na ten tekst i na wyzwanie weekendowe.  Co wyróżnia rękodzieło na weekend od takiego normalnego? To, że zazwyczaj jesteśmy w stanie szybko zorganizować sobie narzędzia, których potrzebujemy. Każda z nas coś sobie handmaduje, więc poszukajmy tej nowości w obrębie tego co już robimy, albo na szybciutko zamówmy to, co jest nam potrzebne.

FB_grupa

Mam do Was pytanie. Kiedy ostatni raz zrobiłyście coś innego niż zazwyczaj? Nie mówię tu o porzuceniu swoich ulubionych technik i ucieczce na biegun północny rękodzieła. Ciężko nagle stać się złotnikiem. Ale o takiej choćby drobnej zmianie i drobnej nauce? Ja tak mocno siedziałam ostatnio w hafcie i sutaszu, że przyznaję z bólem – nie pomyślałam o niczym nowym. A przecież tak bardzo chciałam się nauczyć kilku beadingowych rzeczy. I kupiłam sobie druty do wire wrappingu, które leżą. I tu nawet nie chodzi o brak czasu. Tylko o jakieś takie zwyczajne zasiedzenie. Kto by pomyślał, że w hobby coś takiego istnieje?

Ostatnio jakoś nie chciało mi się szyć. Sama nie wiedziałam dlaczego. Nic mi do niczego nie pasowało i stwierdziłam, że to jest po prostu znudzenie materiałem. Wiecie, to tak jakby oglądać ciągle ten sam serial. Niby znajdujemy w nim coś innego, ale po pewnym czasie trzeba sobie zrobić przerwę. I tak w akcie desperacji – potrzebowałam czegoś szybkiego, a jednocześnie fajnego. Wygrzebałam z dna rękodzielniczej szafy gumki do bransoletek. Kupiłam je kiedyś i nigdy nie użyłam. Aż do teraz kiedy to powstały dwie cudne, jesienne bransoletki z agatów i jaspisów.

DSC_0477

Korzystając z okazji, że wyjęłam kuleczki – wzięłam jeszcze drut pamięciowy i tak powstały dwie kolejne. Tak mi się spodobało, że otworzyłam pasartowy koszyczek i zamówiłam więcej kulek z myślą o całej masie kolorowych, kulkowych bransoletek.

DSC_0551

Ale czułam jeszcze niedosyt. Za oknem chlapa, więc nic by mnie nie wymiotło na spacer. Chwyciłam kwadratowy dysk kumihimo, którego nigdy wcześniej nie miałam w rękach i zaczęłam kombinować. To już było trudniejsze i bardziej wymagające, ale kiedy w końcu wpadłam na to jak robić pierwsze sploty poszło łatwiej. Macie ochotę na pracę z kwadratowym dyskiem? Na blogu pasart znajdziecie zdjęciowy kurs na płaską bransoletkę.

2

Natomiast jeśli chcecie, to chętnie stworzę dla Was video na bransoletkę poniżej :)

DSC_0433

Ja się zakochałam i stwierdziłam, że koniecznie muszę zrobić ich więcej. Ale dalej moja miłość do sutaszu nie była zbyt gorąca. Co zaowocowało sięgnięciem do makramy. Od długiego już czasu podziwiam makramowy kunszt. I na pewno będę do niej wracać, bo coś czuję że tym jednym wyskokiem nie wykorzystałam nawet 1% jej potencjału. Nie pochwalę się Wam bo nic wybitnego w tym temacie nie powstało :D Ale mam zamiar szybciutko to zmienić :)

Ale po weekendzie handmadowych nowości z radością wróciłam do sutaszu i haftu i nawet nagrałam dla Was tutorial, który powolutku montuję :)

DSC_0511

Pomyślałam, że dobrze jest sobie stawiać takie mikro wyzwania handmadowe, bo dzięki temu nie tylko możemy się rozwijać, ale też przy okazji odpocząć od technik, które towarzyszą nam ciągle. Na przyszły weekend zaplanowałam naukę oplatania rivoli (bo podchodzę do niego jak do jeża od bardzo długiego czasu)

A jak u Was wygląda motywacja do uczenia się nowości? Czy czujecie taką potrzebę, czy raczej dobrze czujecie się w tym co robicie i nie potrzebujecie na razie żadnych zmian? Czy któraś z Was chce ze mną podjąć weekendowe wyzwanie i spróbować nauczyć się czegoś nowego? Może dla Was tym czymś nowym będzie sutasz, albo haft koralikowy? Jeśli tak to zapraszam na pasartowe tutoriale video ;) Znajdziecie tam wiele innych ciekawych porad.

I jeszcze raz zachęcam Was do poznania grupy pasart i przyjaciele, bo właśnie wprowadziłyśmy sobie oficjalnie wspólne tematy do nauki, a nic tak nie zachęca do działania jak  wsparcie i tłumaczenie sobie wzajemnie popełnianych błędów. Zaczęliśmy właśnie naukę makramy. Ja jestem zachwycona, bo szczerze powiedziawszy niewiele w jej temacie zdziałałam. To co? uczycie się z nami? Dla zachęty przypomnę trochę pasartowo – makramowych kursów :)

Tutaj szeroka, siedmiorzędowa bransoletka – idealna na jesienną szarugę

9

Dla tych, którym apetyt rośnie w miarę tworzenia 4 sposoby na bransoletki

4

A teraz coś dla miłośniczek kolczyków.

1

Troszkę zmotywowane? Więcej kursów znajdziecie na blogu, pod hasłem “makrama”. To kto się z nami bawi i pochwali się efektami na blogu? Ja na pewno :)

Dajcie znać co myślicie o próbach z nowościami. Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie :)

Justyna z GithagoArt

^3AB470695AB991F0B1E315DF8A5E9BAC076E0DFF9B76D1B6DC^pimgpsh_fullsize_distr

Specjalnie dla Was utworzyliśmy grupę zrzeszającą pasjonatów biżuterii ręcznie robionej. Do grupy należą zarówno osoby początkujące, jak i bardziej zaawansowane, również te, które tworzą dla Was kursy. To tutaj możesz pochwalić się swoimi projektami, zapytać o radę, wyjaśnić wątpliwości odnośnie kursów, zgłosić swoje propozycje kursów, a także nawiązać nowe znajomości, z ludźmi, którzy mają takie samo hobby jak Ty :). Zapraszamy! Do grupy możesz zapisać się tutaj.

Justyna Kąkol znana także jako GithagoArt. Miłośniczka kolorowych sznurków i dobrych kamieni. Wraz ze swoim czarnym jak noc kotem tworzy tutoriale poświęcone hand made i DIY. Ciągle wpada na nowe pomysły, które najbliższe otoczenie musi znosić i przyjmować z entuzjazmem. Trochę wiedźma, trochę dziecko kwiatów. Kocham to co robię i chcę zhandmadować świat :)

 

 

 

 

 

 

 

 

Artykuł Jak się nauczyć nowego rękodzieła w weekend – podejmij wyzwanie już dzisiaj! pochodzi z serwisu Pasart Blog.


Jak dowiązać nić? Węzeł baryłkowy

$
0
0
węzeł baryłkowy jak dowiązać nić

Szyjesz, szyjesz i nagle bum: kończy (lub co gorsza urywa!) się nić, a końca projektu jeszcze nie widać. Co teraz? Najprostszym i jednocześnie najlepszym rozwiązaniem jest węzeł baryłkowy, dzięki któremu bez problemu dowiążemy nić. Supełek jest bardzo mocny i łatwy do zrobienia. Jego zaletą jest to, że im mocniej nici się naciąga, tym węzeł staje się mocniejszy. W tym wpisie Alicja Czapla pokaże Wam jak dowiązać nić i uratować projekt :).


1. Do jego wykonania potrzebujemy oczywiście dwie nitki.

SONY DSC

SONY DSC

2. I układamy je tak jak to widać na zdjęciu. Obkręcamy jedną końcówkę nitki dookoła drugiej 3 razy.

węzeł baryłkowy

węzeł baryłkowy

węzeł baryłkowy

węzeł baryłkowy

3. Następnie przekładamy nić którą owijaliśmy do środka, tak jak to widać na zdjęciu. W tym miejscu zrobi nam się oczko.

węzeł baryłkowy
4. Owijamy drugą końcówką nić na tej samej zasadzie co pierwszą.

węzeł baryłkowy

5. I przekładamy ją przez oczko ale od drugiej strony.

węzeł baryłkowy

6. Teraz naciągamy nici pilnując by końcówki nie wypadły z oczka. Naciągamy je mocno by supełek nam się ładnie zacisnął.

węzeł baryłkowy

węzeł baryłkowy jak dowiązać nić

7. Ucinamy końcówki i mamy gotowy supełek.

węzeł baryłkowy jak dowiązać nić

Prawda, że to proste :)? I problem z głowy, już wiecie jak dowiązać nić :)!

Specjalnie dla Was utworzyliśmy grupę zrzeszającą pasjonatów biżuterii ręcznie robionej. Do grupy należą zarówno osoby początkujące, jak i bardziej zaawansowane, również te, które tworzą dla Was kursy. To tutaj możesz pochwalić się swoimi projektami, zapytać o radę, wyjaśnić wątpliwości odnośnie kursów, zgłosić swoje propozycje kursów, a także nawiązać nowe znajomości, z ludźmi, którzy mają takie samo hobby jak Ty :). Zapraszamy! Do grupy możesz zapisać się tutaj.

FB_grupa

 

Alicja Czapla – świeżo upieczona mama. Swój czas aktualnie dzieli na synka, dom, fotografię i koraliki.  Biżuterię robi od kilku lat. Na początku były to proste formy typu koralik nawleczony na drucik. Próbowała też filcowania, decopuage i sutaszu, aż w końcu odkryła beading i to on skradł jej serce. Wciąż szuka nowych pomysłów, stara się robić nowe rzeczy i rozwijać się. Więcej prac Alicji możecie znaleźć na jej profilu na facebooku.

Artykuł Jak dowiązać nić? Węzeł baryłkowy pochodzi z serwisu Pasart Blog.

Podsumowanie grupowej nauki: makrama, caprice, kumihimo

$
0
0
kurs tworzenia biżuterii

Są takie momenty w naszym handmadowym życiu, że mamy ochotę nauczyć się czegoś nowego, ale albo nie wiemy jak do tego się zabrać, albo brakuje nam odwagi. Najgorzej jest, kiedy chcemy, a brakuje motywacji, by podjąć jakieś wyzwanie. Dlatego postanowiliśmy na grupie Pasart i przyjaciele, wybierać co miesiąc trzy różne tematy i wspólnie, na luzie uczyć się nowych rzeczy. Tematami wybranymi na październik były: makrama, kumihimo i caprice. Zobaczcie co z tego wyszło!

Razem z grupowiczami wspólnie omawialiśmy jakie materiały są najlepsze. Co i w jaki sposób łączyć, na co zwracać uwagę. A najważniejsze, że bardziej doświadczone osoby wyjaśniały kwestie niejasne. Potem każdy chwalił się swoimi postępami. Wzbogacenie się o nowe doświadczenia sprawia, że wzrosła motywacja, świadomość i chęci do nauki.

Kiedy zobaczyliśmy jak fajnie to działa, i ile nowych, ciekawych rzeczy wyszło dzięki temu – postanowiliśmy zebrać to wszystko w jednym wpisie – podsumowaniu. Do którego każdy będzie mógł zaglądnąć i uzupełnić wiedzę.

Zacznijmy więc.

MAKRAMA

A - (30) małe

To technika bardzo powszechna szczególnie na początku przygody z koralikami. Bardzo często wybierają ją osoby, które chcą robić proste bransoletki ze sznurków z koralikami.

Jest pozornie łatwa, szczególnie na początku, ale trzeba być bardzo dokładnym i odpowiednio dobrać sobie sznurki.
Przyznam szczerze miałam małą wiedzę na temat tej techniki, więc sama postanowiłam się uczyć. Całe szczęście z pomocą przyszła mi Blanka Plata, która cierpliwie odkrywała przed grupowiczami tajemnice makramy – za co serdecznie jej dziękuję.

A teraz kwestie, które ustaliliśmy:

Jakie sznurki do makramy?

Najlepsze do makramy są sznurki nylonowe. Ładnie się wiążą i topią (dzięki tej wiedzy naprawiłam swój podstawowy błąd. Kiedyś zamiast topić końcówki, zabezpieczałam je klejem, co nie wyglądało estetycznie i drapało w rękę).

Sznurki woskowane też się nadają, ale nie topią się. Dlatego  by uniknąć stosowania kleju trzeba chować końcówki. Ich minus to fakt, że dość szybko się “znoszą”. Natomiast  plusem jest to, że się nie zaciągają jak np. inne które nie są powlekane. Prace wykonane tym sznurkiem są dość sztywne i nieco grubsze.
Kolejne sznurki, które można wziąć pod uwagę to sznurki syntetyczne. Ładnie wyglądają, ale trzeba mieć na uwadze, ze są śliskie i trudno zaciskać nimi oczka. Natomiast są dość trwałe i też ładnie się topią.
Sznurki powlekane o silnym połysku. Rewelacyjnie sie topią, są trwałe. Na bransoletki idealne.
Do makramy nadają się też Nici s-lon tex 45. Są cieniutkie, przez co prace wyglądają ładnie i delikatnie.

Podsumowując – makramowe sploty można wykonywać z każdego sznurka. Wszystko zależy od efektu, który chcemy uzyskać. Prace wykonywane z sznurka nylonowego są delikatne. Z syntetycznymi trudniej się działa, ponieważ są śliskie. Woskowane są sztywniejsze. A z grubszych sznurków są po prostu większe. Szczerze nie ma żadnej złotej zasady. Najlepiej popróbować, zobaczyć efekty i zdecydować co najlepiej leży nam w rękach (i na rękach ;)).

Dodatkowo (co jest ogromnym plusem makramy) możecie wykorzystywać wszelkiego rodzaju łączniki, koraliki i kamienie. Jak już załapiecie podstawy to możecie szaleć przy łączeniu sznurków z innymi materiałami.

To tyle z teorii – teraz trochę wiedzy praktycznej. Pod postem o makramie zadawałyście sporo pytań. Zebrałam je tutaj w jednym miejscu razem z odpowiedziami.

Od czego najlepiej zacząć prace z makramą?
Od prostych bransoletek z samego sznurka lub typu shamballa.

Jak wykańczać prace ze sznurków nietopliwych?
Końcówki chowa się pod następnym zawiązanym węzełkiem, razem z nitką, na której się wiąże.
Co zrobić by kamień nie uciekał spod plecionki?
Należy mocniej zaciągać węzełki i  mocniej dociągnąć sznureczek, przy kamieniu, na którym zaczynało się pleść.

Jak należy zaciągać sznurki w makramie ?
Przede wszystkim mocno, z taką samą siłą. Wtedy mamy pewność, że każdy węzełek będzie wyglądał tak samo.

A teraz przechodzimy do ćwiczeń. Na blogu pasart, możecie znaleźć następujące kursy, które będą idealnym początkiem i bazą do dalszych zmagań z makramą. Powodzenia 😊!

Kolczyki
1. Kolczyki koła

^3C7F26CEF4BC4F9BB661D12C351B4F717CC57117CEA7737856^pimgpsh_fullsize_distr
2. Kolczyki z makramy na bazie

nowy-makrama-smak

Naszyjniki i wisiory
1. Naszyjnik makramowy – splot spiralka

nowy-plecione-cos
2. Makrama – oplatanie kamienia

makrama-z-agatem
3. Makrama – oplatanie nieregularnego kamienia

kwarc
4. Naszyjnik retro

naszyjnik-kocie-oko

5. Naszyjnik ze sznurków woskowanych

naszyjnik-szary-mirackle2_pedzel

 

 

Bransoletki
1. Bransoletka ze sznurków i kryształków

^C2A50E459846D7B40BF01CC30FD829E4249C8C2B6A76FFFCC9^pimgpsh_fullsize_distr
2. Makrama krok po kroku

Makrama
3. Splot makramowy żebrowy

16
4. Pleciona bransoletka

IMG_0323
5. Bransoletka z kamieniami naturalnymi

12
6. 4 sposoby na bransoletki makramowe

nowy - 4in1
7.  Makrama siedmiorzędowa

nowy-makrama-7
8. Delikatne bransoletki z makramy

minimakramki2
9. Bransoletki przyjaźni

http://blog.pasart.pl/2016/10/12/zrobic-bransoletki-przyjazni-bransoletki-ze-sznurkow-kurs-diy/

KUMIHIMO

A - (18)

Kumihimo jest idealne dla osób zarówno zaczynających swoją przygodę z tworzeniem biżuterii jak i dla tych, którzy już zajmują się tym dłużej.
Osobiście na kumihimo trafiłam przypadkiem, ale od razu je pokochałam, szczególnie za to, że chociaż troszkę zastępowało szydełko.

Zanim przejdziemy do specyfikacji techniki omówmy dyski – dzięki temu dowiemy się, który do czego nam najbardziej podpasuje.
W sklepie Pasart znajdziecie cztery rodzaje dysków:
kwadratowy, który służy do wyplatania płaskich bransoletek (ale pamiętajcie, że na okrągłym też można robić płaskie bransoletki)
okrągłe, ja te okrągłe wykorzystuje następująco (każdy je może oczywiście używać jak mu wygodniej):
mały okrągły do wyplatania sznurów z samych sznurków. Na nim marnuje się mniej materiału, który musimy odciąć, po skończeniu pracy.
dyski okrągłe dzielą się na takie z 32 i 64 nacięciami. W przypadku, gdy chce zrobić plecionkę na większą ilość sznurków np. 24, to wygodniejszy jest dysk z 64 nacięciami. Ma  większą średnicę (przez co zużyje się więcej materiału) ale dzięki większej ilości nacięć wygodniej jest przekładać sznurki. Przekłada się to również na grubość plecionki.
-do kumihimo z koralikami najwygodniejszy jest dla mnie duży dysk z 32 nacięciami. Na nim bardzo dobrze naciągają się nici i łatwo można wpasować koralik pod nitkę.

To tyle o dyskach. Niezbędne do kumihimo są oczywiście sznurki i nici.
-Do plecionek bez koralików możemy użyć dosłownie wszystkiego. Dobrze się sprawdzą sznurki satynowe, do makramy jak i woskowane czy do sutaszu, a nawet włóczka. Można też pokusić się o rzemienie, ale przez to, że są sztywniejsze od sznurka, trzeba ich dać więcej niż standardowe 50 cm by wyszła nam bransoletka.
-Przy wyplataniu z koralikami na 8 sznurków  a właściwie nici, jest jedna zasada – nitka musi dobrze wypełniać koralik, inaczej plecionka będzie się zapadać. Przykładowo – przy koralikach TOHO rozm 8/0 kordonek dajemy podwójnie. Wyjątek stanowią nici s-lon tex 135, lub 210. Można je dawać pojedynczo, ponieważ są dość sztywne.
-Przy plecionkach na 7 sznurków kordonek można już dawać pojedynczo, bo tam praca układa się już inaczej.

Więcej szczegółowych informacji znajdziecie przy każdym z kursów, a troszkę ich mamy – poniżej podam linki.
-Do kumihimo na 7 sznurków można użyć wszelkich koralików jakie znajdziecie – można szaleć z różnymi połączeniami. Teoretycznie do tych na 8 nitek też się da, ale najlepiej jest dawać równe koraliki np. TOHO, ale też np. bicony i firepolish. Ogranicza Was tylko wyobraźnia.

-Aby nie plątały nam się nici, dobrze jest używać szpulek do nawlekania koralików. Pamiętajcie potrzebujecie ich 8.  Jeśli z zakupem szpulek na razie Wam nie po drodze – możecie tymczasowo zastąpić je nicią nawiniętą na papierek i schowaną w woreczku strunowym.

-Bardzo ważny jest też obciążnik, który zaczepiamy na samym początku pracy tuż przy supełku, tak aby nam ładnie naciągał plecionkę (wrzuca się go w oczko na środku dysku). Osobiście używam do tego dużych, metalowych spinaczy. Natomiast jak robię naszyjniki typu lariat to doczepiam dodatkowo ciężarek ze sklepu wędkarskiego. Można obciążać czymkolwiek np. kluczami, brelokami itp. Jaki ciężar będzie najlepszy? Nie ma odpowiedzi. Musicie popróbować co najlepiej się u Was sprawdza.

Kolejną rzeczą o której warto pamiętać jest siła naciągania. Musicie wyplatać dość mocno i z jednakową siłą. Tylko wtedy plecionka wyjdzie ładna, zbita i równa.

A teraz przechodzimy do pytań, które były zadawane najczęściej.

Dlaczego w plecionce mam dziury (zapadnięte koraliki)?
Takie dziury oznaczają, że w trakcie wyplatania uciekł Ci spod nitki koralik. Zawsze pilnuj żeby w momencie wyplatania w środku plecionki była widoczna dziurka. Jeśli w trakcie pacy zauważysz, że koralik się zapadł, albo że w plecionce jest dziurka, to należy cofnąć się do tego momentu, gdzie znajduje się nasz uciekinier i wepchnąć go pod nitkę.

Co zrobić gdy koraliki uciekają?

Trzeba przytrzymać je palcem, póki nie przełoży się kolejnej nitki.

Dlaczego mój sznur koralikowy jest miękki, zapadający się?
Dlatego, że nici były za cienkie. Nić musi dość mocno wypełniać koralik lub być sztywna.

Co zrobić z plecionką, by było można ją łatwo wkleić w końcówki?
Ja zabezpieczam je klejem. Jeśli nici są topliwe to można je przypalić.

Na blogu również znajdziecie wiele kursów na dysk kumihimo, dla ułatwienia macie je poniżej:

1. Bransoletka z satynowych sznurków

nowy-kumihimo-
2. Bransoletka kumihimo z koralików

nowy-kor-kumihimo-1
3. Płaska bransoletka z satynowych sznurków

flat_kumi
4. Bransoletka kumihimo z różnych koralików

^E4A1560220DB7C9BA543DF0956E95EA10A179006F8C0C9DAE8^pimgpsh_fullsize_distr
5. Kumihimo na 12 sznurków

shw_blog_tutek (1)
6. Kumihimo z dwóch rozmiarów koralików

nowy-kumi-onyks
7. Bransoletka ombre

ombre-kumi

8. Zygzakowata bransoletka kumihimo

kumihimo sw

 

Tutaj znajdziecie troszkę wzorów na bransoletki :) – http://friendship-bracelets.net/kumihimos.php

A tutaj same możecie je sobie zaprojektować :)- http://friendship-bracelets.net/kumihimogen.php

CAPRICE

IMG_7958
Po pierwsze i najważniejsze! Nie bójcie się jej 😊 ona tylko tak strasznie wygląda. Sama zbierałam się kilka lat, żeby ją zrobić, a jak już zrobiłam, to stwierdziłam, że głupia byłam, że tyle czekałam. Okazała się o wiele łatwiejsza niż myślałam.
Bransoletki te najlepiej wyplatać na żyłce lub niciach monofilowych, wtedy są sztywniejsze. Ale jeśli wolicie pracować na niciach, to śmiało możecie je robić np. na s-lon, One-g lub innych, na których Wam się dobrze pracuje.
Siatkę robi się zazwyczaj z TOHO 11/0. Z własnego doświadczenia wiem ze lekko krzywe koraliki też na nią się nadają, ostatnio często dałam na siatkę preciose 10.
Z większych koralików możecie dać dosłownie wszystko. Nie ma tu żadnych ograniczeń pod względem kształtu czy rodzaju koralika. Mogą to być zwykłe kulki ale tez np. rondelle, bicony itd.
W kursach na blogu Pasart caprice, to nie tylko bransoletka. Jest też kurs na kolczyki i kulkę, więc możecie sobie zrobić cały komplet. Oto linki do kursów:
Bransoletka Caprice

caprice-showcase
Kolczyki Caprice

nowy-czerwone-caprice
Kula caprice

^D36DF772BCD707B4CED7BB1EECBB21A07F850DDA9F1B9C7DB6^pimgpsh_fullsize_distr

 

Przy robieniu caprice często pojawiają się poniższe pytania:

Dlaczego bransoletka jest wiotka ?
Bransoletka może być wiotka dlatego, że była robiona na niciach zamiast sztywniejszej żyłce.  Drugą przyczyną może być kształt koralików, przynajmniej tak było w moim przypadku. Jak użyłam koralików rondelle to bransoletka była lekko wiotka. Na innych już taka nie była.

O ile mniej/ więcej nawlec na samym początku koralików by zrobić bransoletkę węższą/szerszą?
O 6 sztuk.

Czy można zrobić bransoletkę caprice zapinaną?
Oczywiście, że tak.

Co zrobić, gdy w trakcie pracy, nitka się skończy lub urwie?

Nitkę najlepiej dowiązać węzłem baryłkowym. Instrukcje dowiązywania nici tym węzłem znajdziesz tutaj.

Czy koraliki nie przetną nici bo niektóre są dość ostre?
Niestety tego nie wie nikt. Wszystkie nici z czasem się utleniają i mają różną „żywotność” i wytrzymałość. Najważniejsze żeby dbać o bransoletkę Nie myć w niej rąk, a po zdjęciu schować w bezpieczne, zacienione miejsce.

I to tyle z podsumowań naszej pierwszej grupowej nauki. Mam nadzieję, że te informacje będą przydatne. Jeśli macie jakieś pytania to śmiało je zadawajcie. Chcecie się pochwalić swoimi pracami? Pokazujcie je śmiało na grupie. Chwalcie się wykorzystaniem kursów na fb czy instagramie, oznaczając prace #kurspasart.
I zapraszam Was do nauki kolejnych rzeczy, już niedługo będziemy się wspólnie uczyć robienia świątecznych ozdób :). Jeśli jeszcze nie ma Cię w naszej grupie, gorąco Cię zapraszamy :)!

Specjalnie dla Was utworzyliśmy grupę zrzeszającą pasjonatów biżuterii ręcznie robionej. Do grupy należą zarówno osoby początkujące, jak i bardziej zaawansowane, również te, które tworzą dla Was kursy. To tutaj możesz pochwalić się swoimi projektami, zapytać o radę, wyjaśnić wątpliwości odnośnie kursów, zgłosić swoje propozycje kursów, a także nawiązać nowe znajomości, z ludźmi, którzy mają takie samo hobby jak Ty :). Zapraszamy! Do grupy możesz zapisać się tutaj.

FB_grupa

Alicja Czapla – świeżo upieczona mama. Swój czas aktualnie dzieli na synka, dom, fotografię i koraliki.  Biżuterię robi od kilku lat. Na początku były to proste formy typu koralik nawleczony na drucik. Próbowała też filcowania, decopuage i sutaszu, aż w końcu odkryła beading i to on skradł jej serce. Wciąż szuka nowych pomysłów, stara się robić nowe rzeczy i rozwijać się. Więcej prac Alicji możecie znaleźć na jej profilu na facebooku.

Artykuł Podsumowanie grupowej nauki: makrama, caprice, kumihimo pochodzi z serwisu Pasart Blog.

Ozdoby świąteczne DIY – proste ozdoby świąteczne dla dzieci

$
0
0

Świąteczne ozdoby ręcznie robione to temat, którym żyje już wielu z nas. Całym tym świątecznym rozgardiaszem szczególnie uradowani są najmłodsi, którzy z dumą angażują się we wszelkie świąteczne przygotowania. W tym wpisie przygotowaliśmy dla Was 5 inspiracji na świąteczne DIY dla dzieci. Proste ozdoby świąteczne, które z łatwością wykonacie nawet z kilkuletnim dzieckiem. Co najważniejsze: choć ozdoby są proste, to na tyle efektowne, że każdy maluch będzie z nich bardzo dumny :).

świąteczne diy

Lubicie świąteczne przygotowania? My bardzo! Szczególnie te z dziećmi, bo ich radość i entuzjazm są mocno zaraźliwe :). Dziś przygotowaliśmy dla Was coś specjalnego – 5 pomysłów na proste ozdoby świąteczne, w których wykonanie zaangażować możecie maluchy :). Przy przygotowaniu wpisu asystowała nam dumna 5 latka, także każda ozdoba została przetestowana w praktyce. Do dzieła!

Zaczarowana buteleczka

Z doświadczenia wiemy, że ta ozdoba szczególnie podoba się dzieciom – magiczne buteleczki, których wnętrze możecie dowolnie zaaranżować pobudzają dziecięcą wyobraźnię :). Sposób wykonania, tak jak i lista potrzebnych materiałów, jest banalny, a buteleczki prezentują się bardzo fajnie, nie tylko na choince.

Materiały:

Buteleczka – szklana buteleczka z korkiem

Szpilka jubilerska – szpilka haczyk np. 30mm

Zawieszki – dowolne zawieszki o motywie świątecznym, np. gwiazdki, czy zawieszka perełka. To na co musisz zwrócić uwagę to jej wielkość, tak by przeszła przez otwór buteleczki. Gwiazdka ma wymiary 14x12x1.5mm, a perełka: 16x10x10mm

Koraliki – na spód buteleczki możesz wsypać dowolne koraliki, np. takie które pozostały Ci po innych projektach. Sprawdza się tu szczególnie koraliki drobne. Zamiast koralików, spód buteleczki możesz wyłożyć np. watą

Przydadzą Ci się też  narzędzia – szczypce do przycięcia drutu i bociany oraz niteczka do podwieszenia buteleczki

Sposób wykonania:

Sposób wykonania buteleczkowej ozdoby jest bardzo prosty :). W korku robimy dziurkę np. przy pomocy drutu pamięciowego lub grubszej szpilki. Przez dziurkę przetykamy szpilkę jubilerską. Szpilkę przycinamy tak, by wystawala kawałek za korek (wszystko zależy od tego jak duża jest nasza zawieszka i na jakiej wysokości chcemy ją zawiesić). Szczypcami zawijamy na szpilce haczyk i podwieszamy naszą zawieszkę. Na spodzie buteleczki możemy ułożyć drobne koraliki lub watę. 

 

ozdoby świąteczne dla dzieci

Aniołki

jak zrobić aniołka - świąteczne ozdoby dla dzieci

Materiały:

Koraliki lub kamienie – takie jakie akurat masz pod ręką i nadadzą się na główki naszych aniołków u nas są to kulki kwarcu 8mm. Mniejszy koralik posłuży nam jako bloker pod sukienką aniołka.

Szpilki jubilerskie – szpilki haczyki np. 20mm

Przekładki jubilerskie – dowolne skrzydełkowe przekładki. U nas są to przekładki ważki 7x20mm

Kulki jubilerskie – gładkie kuleczki umieścimy nad czuprynką naszego aniołka. Kulkeczka 3-4 mm, możecie też zastąpić ją dowolnym koralikiem

Nakładka jubilerska – nakładka na koralik posłuży nam za fryzurę naszego aniołka. Ewentualnie nakładki możesz zastąpić cyrkoniowymi przekładkami glittering, które posłużą za aureolę, tak jak to jest w tym kursie na aniołka z koralików TOHO. Na sukienkę potrzebować będziemy czapeczek do chwostów

Aniołki robi się bardzo prosto, a jakżeby inaczej ;). Na szpilkę jubilerską nakładamy kolejno elementy, tak jak jest to na zdjęciu. Pod spódniczkę aniołka wstawiamy dodatkowy koralik, który posłuży nam za stoper. Pod nim ucinamy szpilkę i wyginamy ją w mały haczyk, by elementy nie spadły ze szpilki. Gotowe!

Choinka – prosta ozdoba świąteczna z włóczki

proste ozdoby świąteczne diy

Materiały:

Kawałek tekturki 

Włóczka – dowolna włóczka w kolorze zielonym lub innym :). Kto powiedział, że nasza ręcznie robiona choinka musi mieć tradycyjne kolory? Maluch na pewno będzie zadowolony jeśli pozwolisz mu trochę poszaleć :). Możecie też zmiksować kilka kolorów włóczek na jednej choince, efekt może być bardzo ciekawy! My wykorzystaliśmy włóczkę: YarnArt summer kolor 55

Zawieszka – zawieszka stanowi nie tylko fajne wykończenie choineczki, ale i ułatwia jej podwieszenie :). U nas jest to gwiazdka 14x12x1.5mm

Klej – mocny klej, którym przykleimy zawieszkę do czubka choinki. My skorzystaliśmy z uhu hart 

Koraliki – koraliki, które ozdobią naszą choinkę niczym najpiękniejsze bombki. U nas są to koraliki zamszowe 10mm, nie dość, że leciutkie i bardzo świąteczne, to jeszcze bardzo łatwo je przykleić :)

Na tekturce rysujemy trójkąt równoramienny. Jego wielkość powinniśmy dopasować do naszego pomysłu – jeśli mają to być choineczki, które chcemy np. podwiesić w oknie, to możemy zrobić je większe. Jeśli chcemy choineczkę zawiesić na świątecznym drzewku, możemy wykonać je ciut mniejsze :). Nasza choinka ma wymiary 14cm x 8cm. Po wycięciu, tekturkę owijamy włóczką – tu pełna dowolność, chaotycznie zawinięte sznurki prezentują się bardzo fajnie :). Gdy już skończymy, włóczkę z tył podwiązujemy i dla pewności delikatnie podklejamy. Na koniec do choinki przyklejamy koralikowe bombki (nie jest to element konieczny), a na szczycie gwiazdkową zawieszkę.

świąteczne dekoracje diy

 Proste ozdoby świąteczne na drucie pamięciowym

Materiały:

Drut pamięciowy – średnica drutu zależy od tego jakiej wielkości ozdobę chcesz wykonać

Koraliki – tu całkowita dowolnosć :). Mogą to być koraliki zamszowe i brokatowe w mocno świątecznym klimacie czy koraliki seastar. Fajnie sprawdzą się też kryształki crystalove.  U nas są to koraliki zamszowe 10mm i brokatowe 12mm i 14mm oraz koraliki seastar 4mm w kolorze butelkowej zieleni

Opcjonalnie: 

Kółka montażowe – wielkości 7-8mm, posłużą nam do montażu zawieszki w środku obręczy

Drut jubilerski – cieniutki drucik np. 0,3mm  który wykorzystamy do zamontowania kryształka (w kształcie drop)

Zawieszka – np. śnieżynka filigranowa 20x20x3mm 

Kryształek – zamiast koralików użyć możesz kryształków w rozmaitych kształtach np. kula, rondelle czy drum. W środku ozdoby, podwiesić możesz kryształek w kształcie kropli

Ucinamy około 1,5 obręczy drutu pamięciowego. Na jednym końcu robimy haczyk i nawlekamy wybrane przez nas koraliki. Drugi koniec drucika zaczepiamy o haczyk z początku i gotowe :). W środku naszej koralikowej obręczy możemy podwiesić dodatkowe elementy przy pomocy kółeczek montażowych, tak jak jest to na zdjęciu poniżej.

Koralikowa laseczka

świąteczne ozdoby dla dzieci

Koralikową laseczkę robi się migiem, a co najważniejsze, dziecko chętnie podejmie się zadania nawlekania koralików w określonej kolejności :). Taką laseczkę można powiesić na choince lub potraktować jako odrębną ozdobę :).

Materiały:

Drut jubilerski – np. grubości 0.8mm

Koraliki – dowolne koraliki, najlepiej takie w kolorze typowej cukierkowej laseczki :). U nas są to koraliki powlekane 6mm i kryształki crystalove  4x6mm 

Narzędzia jubilerskie – szczypce do przycięcia drutu, bociany do zagięcia końcówek

Laseczkę wykonuje się bardzo prosto :). Przycinamy drucik na wybraną przez nas długość (zależy jak dużą laseczkę chcemy wykonać). Drucik wyginamy w formę laseczki (na początku będzie to dość krzywe, ale po nałożeniu koralików się uformuje). Końcówkę zaginamy w malutki haczyk, który staramy się schować w pierwszym koraliku, a następnie nakładamy koraliki w określonej przez nas kolejności. Na końcu wykonujemy kolejny haczyk i znów staramy się schować go we wnętrzu koralika.

Mamy nadzieję, że te proste ozdoby świąteczne zainspirują Was do tworzenia, a czas spędzony wspólnie z dzieckiem pozytywnie Was nastroi i wprowadzi w klimat zbliżających się świąt :). Dajcie znać jak Wam się podoba ten wpis, a jeśli zdecydujecie się na przygotowanie swojej wersji ozdób, oznaczcie nas na zdjęciu byśmy mogli do Was zajrzeć. Miłej zabawy!

 

Specjalnie dla Was utworzyliśmy grupę zrzeszającą pasjonatów biżuterii ręcznie robionej. Do grupy należą zarówno osoby początkujące, jak i bardziej zaawansowane, również te, które tworzą dla Was kursy. To tutaj możesz pochwalić się swoimi projektami, zapytać o radę, wyjaśnić wątpliwości odnośnie kursów, zgłosić swoje propozycje kursów, a także nawiązać nowe znajomości, z ludźmi, którzy mają takie samo hobby jak Ty :). Zapraszamy! Do grupy możesz zapisać się tutaj.

grupa pasart

 

Artykuł Ozdoby świąteczne DIY – proste ozdoby świąteczne dla dzieci pochodzi z serwisu Pasart Blog.

Czego nie wiemy o dziewiarstwie?

$
0
0
dziewiarstwo

Zawsze chciałam nauczyć się działać drutami. Nie dlatego że chciałam zostać dziewiarką, ale dlatego że marzyłam  o zrobieniu sobie sweterka z warkoczykami i czapki z pomponem w kolorach tęczy. Niestety pierwsze próby skończyły się niepowodzeniem i już chciałam zrezygnować z wymarzonych tworów kiedy poznałam dwie sympatyczne Panie, które poinformowały mnie, że początki są zawsze trudne, a poza tym istnieją inne narzędzia do pracy np.obręcze, młynki i maszynki dziewiarskie. Postanowiłam zagłębić się w temat i po detektywistycznych dociekaniach powstał pomysł na tekst o tym, czego nie wiemy o dziewiarstwie.

Przede wszystkim spieszę z pocieszeniem dla takich smuteczków jak ja. Nie ogarniacie drutów? To nic są inne sposoby na zrobienie wymarzonej czapki czy szalika. A jeśli się bardziej zorganizujecie i poćwiczycie to nawet i sweter. Grunt to dać sobie szansę i poznać wszystkie narzędzia dziewiarskie. A tak się szczęśliwie składa że jest ich trochę. Grunt to znaleźć dla siebie odpowiednie narzędzie, dobrać włóczki i nie dać się zwariować, bo z każdą techniką jest tak że trzeba trochę poćwiczyć.

jak zrobić szalik?

Jednak zanim powiem o narzędziach napiszę trochę prawd niepodważalnych, które tyczą się każdego ze sposobów dziergania. Bez której nie ma szans żeby mieć dobry start.

Nim zaczniemy się irytować (przyganiał kocioł garnkowi) musimy pamiętać o jednej z najstarszych zasad rękodzieła wywodzącym się ze starożytności.

„Na kiepskich materiałach niczego się nie nauczymy”.

W dziewiarstwie jest to odczuwalne bardzo mocno, ponieważ widać każdy najdrobniejszy błąd. To, że go widać to jeszcze da się przeżyć. Gorzej, jak przez taki jeden mały błędzik wszystko zaczyna się pruć i nie wiemy co dalej. Zaczynamy się pocić, płakać i krzyczeć. A potem wyrzucamy materiały przez okno. Pół biedy jeśli to szydełko. Ale taki rzut druto – oszczepem może być już niebezpieczny. Jednak tych wszystkich efektów ubocznych można uniknąć jeśli tylko weźmiemy pod uwagę punkt nr 1. Dlaczego nie warto używać złych materiałów? Właściwie z dwóch powodów.

  • ponieważ włóczki akrylowe czy takie z kiepskim splotem kupione za małe pieniądze lubią się strzępić. Mają niezbity splot przez co łatwo się uszkadzają i praca na nich nie jest przyjemnością a torturą zesłaną przez włóczkową złośliwą wiedźmę. Nawet jeśli uda Wam się dojść do końca tego koszmaru i zakońcvzyć robótkę, to efekt będzie mizerny. Nie da się tego wyprać, bo albo się skurczy, albo zafarbuje wszystko wokół. No i po 1 praniu będzie wyglądała jak 20 letnia zabawka naszego ukochanego psa.
  • powiedzmy, ze będziecie mieli szczęście początkującego.  Wasza pierwsza praca wyjdzie lepiej niż najnowsza kolekcja Diora. Odcinacie włóczkę, patrzycie jakie to jesteście niesamowicie zdolne i nagle bum – dociera do was że kupiłyście włóczkę w wiadomych sklepach z tanimi artykułami żeby ćwiczyć. Wiedząc, ze jest dobra bo tania…i na tym kończy się jej dobroć. Wiecie że jest tak sztuczna, że jako sweterek posłuży raczej tylko w formie ubierania go na siłownię gdzie macie się wypocić. A od mrozu to prędzej zamarznie i będzie go można połamać na kawałki niż ogrzeje Wam szyje. Nie wspomnę już o reakcjach alergicznych.

Z tych dwóch powodów możecie wywnioskować jedno – zainwestujcie w materiał. Nie musicie od razu wykupywać całego asortymentu. Wybierzcie włóczkę z mocniejszym splotem i nieco grubszą. Żeby łatwiej się robiło i widziało efekty. Taką, która nie zrujnuje portfela ale w razie powodzenia będzie mogła być prana i używana dłużej niż 2 dni.

 Małe kroczki w dziewiarstwie

  • jeśli marzycie o swetrach i pięknych kamizelkach czy chustach, to warto zabrać się do tego z głową. Z takimi technikami jest jak z czytaniem. Zanim zostaniemy mistrzami szybkiego czytania – musimy nauczyć się składać literki . Poradników jest wiele i każdy uczy na swój sposób. Nie będę tutaj mówić co jest dobre a co złe. Ale w sutaszu zawsze powtarzam, żebyśmy zaczynały od małych kroczków. Wydaje mi się że w dziewiarstwie jest podobnie. Niby zrobienie szalika nie jest takie trudne, ale np. kiedy zaczynałam ogarniać druty, to początek miałam super, a potem pogubiłam oczka i mój szalik przypominał zwężający się lejek a nie równy piękny prostokąt. Dlatego może warto zacząć od podkładek pod kubki czy garnki? Albo etui na telefon. Coś dzięki czemu przy mniejszym nakładzie czasu nauczycie się wykańczać zanim przejdziecie do dużej formy i na koniec ją zepsujecie?
  • naukę na drutach zacznijcie od rozróżniania prawych i lewych oczek w prostym szaliku, a nie od warkoczy w swetrze na wymiar. Jeśli wybierzecie szydełko to najpierw dowiedzcie się czym są oczka ścisłe, słupki, pół słupki.
  • jeszcze raz kwestia włóczki. Jakość to jedno, ale jej grubość też jest bardzo ważna. W zależności od tego jaki efekt chcecie uzyskać, jaką robótkę będziecie robić i jakiej grubości macie druty (lub zamierzacie mieć) Musicie pamiętać, ze nie warto ćwiczyć na nie dopasowanych do siebie materiałach, bo tylko zepsuje wam to krew a nic dobrego nie powstanie. Kiedy ja kupiłam swoje pierwsze druty myślałam że rozmiar większy czy mniejszy to nie jest jakaś kolosalna różnica. A jednak życie pokazało mi, że kiedy jajko próbuje być mądrzejsze od kury, to wychodzi jajecznica, a nie podkładka pod kubek 😊

Komin na szydełku DIY

 Zosiom samosiom jest ciężej

  • pamiętaj, że początki we wszystkim są trudne. Oczywiście możesz zabarykadować się w zamkniętym pomieszczeniu i wymyślać koło tylko po co? Szybciej i efektowniej nauczysz się jeśli zrozumiesz, że nie jesteś samotną wyspą na środku oceanu. Warto obejrzeć tutoriale, pooglądać włóczki. Zapisać się do grupy, która najbardziej Ci przypasuje. To trochę jak z pieczeniem. Kiedy wyjdzie Ci dobre ciasto chciałabyś żeby ktoś je spróbował i docenił. A kiedy kolejny raz nie wychodzi to masz ochotę nim cisnąć w ścianę. A o ile łatwiej by było gdyby ktoś Ci powiedział, że mąka ziemniaczana to nie to samo co tortowa 😊 Nie bój się pytać. Nie bój się nie wiedzieć. Nawet największy geniusz zaczynał od podstaw.
  • plusem naszego hobby jest to, że je kochamy i chcemy żeby było nas jak najwięcej. Bo im więcej zakręconych, pozytywnych rękodzielniczek tym lepiej.  A jako osoba tworząca tutoriale mogę Wam powiedzieć, że nic tak nie cieszy jak to, że ktoś skorzystał, zadał pytanie i pochwalił się efektami. Dzięki temu wiemy, że warto.

Daj sobie czas

Najważniejsze to pamiętać o tym, że hobby ma dawać radość i pomagać się zrelaksować.

  • nie wychodzi ci szalik? Trudno. Wyjdzie jutro, albo za pół roku.
  • wkurza Cię że jedna mitenka jest inna niż druga? No i co z tego ? Większość z nas ma niesymetryczne twarze, ale to nie powód żeby ich nie lubić 😊 Ja moje pierwsze mitenki uwielbiam i nosze dalej, mimo ze rozmiarowo pasowały by na goryla 😊
  • jeśli będziecie się wściekać, że innym wychodzi lepiej a Wy macie problem z podstawami, to odłóżcie to na chwilę. Napijcie siękawy, zjedzcie ciastko i na spokojnie usiądźcie znowu. Pamiętajcie, że popełniając błędy uczymy się. I zaczynamy zwracać uwagę na większą ilość rzeczy.

My tu gadu gadu a miałam jeszcze wspomnieć o narzędziach. Znanych i mniej znanych.

Chyba nikomu nie musze przedstawiać drutów i szydełek? Każdy je widział i każdy mniej więcej wie z czym to się je 😊 Jednak, by ich używanie było milsze – szczególnie na początku. Musicie zachować kilka podstawowych zasad.

  • kupujemy narzędzia dobrej jakości. Ja np. uwielbiam moje kolorowe szydełka. Wcześniej miałam takie zwykłe srebrne, ale kolorowanki zawsze  do mnie przemawiały i lepiej pracuje mi się na takich wyzwalających pozytywne emocje. Natomiast zachwycona jestem bambusowymi drutami i jestem pewna, ze jeśli zdecyduję się na powrót do nauki dziergania to na pewno takie wybiorę.
  • włóczka. Wspominałam już wyżej, ale powtórzę. Wybór włóczki ma ogromne znaczenie w początkach naszej dziergajacej przygody. Osobiście z całego serca polecam Wam yarn art merino bulky, lub jeans. Bardzo przypadły mi do gustu. Ale w ofercie yarn artu dostępnej na pasarcie znajdziecie ogrom bardzo wysokich jakościowo włóczek nadających się do każdego typu robótki.

Mada na kanale pasartu świetnie opowiada o włóczkach. Polecam się zaznajomić z filmikiem, a kiedy już go zobaczycie przejdźcie do całej jej playlisty i zobaczcie co można wyczarować za pomocą tych cudownych narzędzi.

A teraz następne narzędzie – obręcze dziewiarskie.

Obręczy dziewiarskich można znaleźć od groma. Pamiętam czasy, kiedy nie były dostępne w Polsce i oglądałam je z zazdrością na brytyjskich stronach. Całe szczęście sytuacja się zmieniła i możemy je kupić w pasarcie. Poza okrągłymi w przestrzeniach internetu dostępne są też inne kształty. Jednak szczerze – zanim rzucicie się na wszystkie możliwe dostępne w sieci opcje. Wypróbujcie zestaw okrągłych. Można na nich wyczarować wiele rzeczy. Od kominów, przez czapki, rękawiczki, mitenki a nawet misie. Trzeba tylko trochę poćwiczyć i dać im szansę.

Jeśli macie ochotę to zapraszam na mój tutorial. Niedługo zobaczycie następne

Ok powiedzmy, że dalej jesteście nieprzekonani, ale mimo wszystko chcielibyście mieć szalik zrobiony własnoręcznie. Albo co lepiej fajnie by było komuś taki szal sprezentować. Da się. Oczywiscie. Dzięki nam wszystko się da. Wystarczy że ubierzecie krótki rękaw lub zakasacie rękawy iii kupicie wełnę typu maxi. Możecie dziergać rękami :) A jak? Ano na to pytanie odpowie Wam już Mada. oczywiscie w video :)

Jeśli zainteresowałam Was techniką dziewiarską, to powiem  jeszcze w tajemnicy, że są także inne – bardziej zmechanizowane formy dziergania. Trochę dla leniwców 😊 żartuję. Są to już zaawansowane maszynki, które ułatwiają dzierganie pewnych elementów. Przydatne szczególnie dla osób, które zajmują się tym zawodowo i każda minuta jest dla nich cenna. Ale jeśli zakochacie się w tego typu rękodziele. Odkryjecie radość z tworzenia i wymyślicie sobie z tego sposób na biznes, to warto wiedzieć ze takie czary mary istnieje. Maszynki i maszyny dziewiarskie to jednak już trochę wyższa szkoła jazdy. O ile młynki podobne do obręczy można zakupić w cenie poniżej tysiąca złotych, o tyle maszyny są już dosyć drogie.  Dlatego nie są to narzędzia dostępne od ręki dla każdego. Ale myślę, że warto wiedzieć o ich istnieniu. Osobiście bardzo mnie zainteresowały, ale pozostanę przy moich tradycyjnych narzędziach tworzenia.

Uff rozpisałam się a myślałam, ze tekścik będzie krótki 😊 A Wy macie już swoje ulubione techniki dziewiarskie? Wypróbowaliście już druty i szydełko? A może jesteście mistrzami w obręczach? Macie jakieś rady dla początkujących, których u mnie zabrakło?

Pozdrawiam Was dziergająco 😊

Justyna

grupa pasart

 

Specjalnie dla Was utworzyliśmy grupę zrzeszającą pasjonatów rękodzieła. Do grupy należą zarówno osoby początkujące, jak i bardziej zaawansowane, również te, które tworzą dla Was kursy. To tutaj możesz pochwalić się swoimi projektami, zapytać o radę, wyjaśnić wątpliwości odnośnie kursów, zgłosić swoje propozycje kursów, a także nawiązać nowe znajomości, z ludźmi, którzy mają takie samo hobby jak Ty :). Zapraszamy! Do grupy możesz zapisać się tutaj.

Justyna Kąkol znana także jako GithagoArt. Miłośniczka kolorowych sznurków i dobrych kamieni. Wraz ze swoim czarnym jak noc kotem tworzy tutoriale poświęcone hand made i DIY. Ciągle wpada na nowe pomysły, które najbliższe otoczenie musi znosić i przyjmować z entuzjazmem. Trochę wiedźma, trochę dziecko kwiatów. Kocham to co robię i chcę zhandmadować świat :)

Artykuł Czego nie wiemy o dziewiarstwie? pochodzi z serwisu Pasart Blog.

Jak zrobić czapkę ze ściągaczem i pomponem na obręczy dziewiarskiej

$
0
0

Sezon zimowy w pełni.  Święta minęły szybciutko, ale przed nami jeszcze sporo okazji do robienia i dawania prezentów. Wiem, że zakochałyście się w obręczach dziewiarskich tak samo jak ja. Praca z nimi to sama przyjemność. A ilość rzeczy, które można wykonać jest nieograniczenie bogata. Puszyste szaliki i mięciutkie czapki z pomponami to idealne prezenty w ten chłodny czas. Dlatego dzisiaj przybiegam do Was z nowym tutorialem. Powiem Wam jak zrobić czapkę ze ściągaczem i pomponem na obręczy dziewiarskiej.

Zanim zaczniemy pokażę Wam czego musimy użyć żeby zrobić czapkę taką jaka znajduje się na tutorialu. Pamiętajcie, że możecie traktować materiał tylko jako inspirację,a włóczki zmieniać dowolnie. Tak samo jak ich kolory. Przykładowe kolorki i włóczki zebrałam pod tym linkiem. Ale zachęcam Was do pomyszkowania jeszcze na stronce pasartu. Bo pojawiło się sporo włóczkowych nowości.

czapka na obręczy dziewiarskiej ze ściągaczem

No ale do rzeczy. Do czapki z filmu potrzebujemy:

No to jak gotowi?

Nie zapomnijcie pochwalić się efektami prób oznaczajac nas #kurspasart

Dajcie znać czy czapa Wam się podoba :)

Pozdrowienia ode mnie  i od kociego szkodnika :)

Justyna

grupa pasart

Specjalnie dla Was utworzyliśmy grupę zrzeszającą pasjonatów rękodzieła. Do grupy należą zarówno osoby początkujące, jak i bardziej zaawansowane, również te, które tworzą dla Was kursy. To tutaj możesz pochwalić się swoimi projektami, zapytać o radę, wyjaśnić wątpliwości odnośnie kursów, zgłosić swoje propozycje kursów, a także nawiązać nowe znajomości, z ludźmi, którzy mają takie samo hobby jak Ty :). Zapraszamy! Do grupy możesz zapisać się tutaj.

Justyna Kąkol znana także jako GithagoArt. Miłośniczka kolorowych sznurków i dobrych kamieni. Wraz ze swoim czarnym jak noc kotem tworzy tutoriale poświęcone hand made i DIY. Ciągle wpada na nowe pomysły, które najbliższe otoczenie musi znosić i przyjmować z entuzjazmem. Trochę wiedźma, trochę dziecko kwiatów. Kocham to co robię i chcę zhandmadować świat :)

Artykuł Jak zrobić czapkę ze ściągaczem i pomponem na obręczy dziewiarskiej pochodzi z serwisu Pasart Blog.

Viewing all 69 articles
Browse latest View live